Na marginesie „Stosunek do ciała. Złoty środek”

„Stosunek do ciała. Złoty środek” – czyli kolejny rozdział książki „Uczestniczyć w losie drugiego” rozczarował mnie. Dlaczego? Poprzez uniki pewnych tematów oraz poprzez ukryte sugestie. Ogólnie rozdział porusza takie zagadnienia, jak

  • upiększanie, deformowanie czy udziwnianie własnego ciała (np. operacje plastyczne, tatuaże, okaleczenia i różne inne zabiegi),
  • komercjalizacja własnego ciała (od komercyjnego krwiodawstwa po prostytucję),
  • ryzykowanie zdrowie i życiem (np. sport zawodowy, sport ekstremalny, himalaizm)
  • cyborgizacja ciała (np. sztuczne oczy widzące podczerwień, sztuczne mięśnie zwiększające sprawność fizyczną),
  • modyfikowanie pamięci,
  • nałogi i uzależnienia.

Autorzy są zdania, że nie są tu możliwe generalne opinie, generalne oceny etyczne. Każdy przypadek trzeba rozpatrywać oddzielnie, kierując się roztropnością, zdrowym rozsądkiem, a także oceniając cel, jaki dana osoba zamierza osiągnąć i koszt, jaki musi ponieść z możliwymi skutkami ubocznymi. Należy przy ocenie zadać sobie pytanie „po co żyję?”

Zdawałoby się, że autorzy po takim postawieniu sprawy będą ostrożni w ocenach cudzych motywów i racji. Jednak tak nie jest. Można to poniekąd zrozumieć, bo wiele operacji plastycznych i zabiegów „upiększających” wydaje się zbędne, czasem wręcz szkodzące zdrowiu.

Autorzy są skłonni negatywnie oceniać łuczniczkę, która dla poprawy wyników sportowych chce poddać się mastektomii (usunięciu jednej piersi), by sprawniej napinać łuk. Efekt niepewny, okaleczenie pewne i trwałe.

Mówiąc o krwiodawstwie, czy dawstwie organów stwierdzają: czym innym jest ofiarowanie komuś czegoś z intencją pomocy, a czym innym jest tego samego sprzedawanie. … sprzedaż nerki… jest poważnym uszczerbkiem na zdrowiu. Oddanie jej komuś jest szlachetnym czynem. Sprzedaż wydaje się dalece kłopotliwa etycznie. Tu już przepraszam. Na ogół, jeśli ktoś sprzedaje własną nerkę, to albo nie orientuje się, jakim jest to uszczerbkiem dla zdrowia, albo czyni to przyciśnięty potrzebą materialną. Sytuacja, gdy ktoś jest w takiej potrzebie, że decyduje się na sprzedaż własnej nerki jest wątpliwa etycznie, ale w zupełnie inny sposób, niż uważają autorzy. Chyba, że stan ubóstwa uważamy za coś wątpliwego etycznie!

Ks. profesor stwierdza, że z pewnością ciało nie jest aż tak cenne, że nie należy dopuszczać do jakiejkolwiek komercjalizacji jego części.  Ale negatywnie ocenia podporządkowanie całego swojego życia jego wyglądowi i czynienia z niego swojej najważniejszej cechy. A tak się dzieje, choćby w przypadku konkursów piękności. Wcale tak być nie musi. Skąd to szanownemu autorowi wiadomo? Czy opiera się na jakichś badaniach psychologicznych laureatek tych konkursów?

Ludzie muszą z czegoś żyć. R.L. Stevenson stwierdzał: każdy z nas żyje ze sprzedawania czegoś, choć niekoniecznie zastanawiamy się, co sprzedajemy, komu i dlaczego

Jednemu Pan Bóg dal zdolności intelektualne, a kogoś obdarzył urodą. Jeśli kobieta zostaje modelką, aktorką itp. musi dbać o swój wygląd, bo na tym polega jej zawód. Czy inwestowanie w wygląd zewnętrzny, w walory ciała jest czymś gorszym, niż inwestowanie w nabywaną wiedzę?

Zgoda. Należy kierować się roztropnością i zdrowym rozsądkiem bilansując cel i koszt, ale musimy sobie powiedzieć, że ocena obu tych kategorii jest sprawą subiektywną, relatywną. Coś dla jednej osoby może nie być warte machnięcia ręki, dla innej może być sprawą życia i śmierci. I bardzo wątpię, by wszelkie zabiegi budzące wątpliwości etyczne były dla kogoś celem samym w sobie, zwykle to środek do środek do osiągnięcia ważniejszego celu.

Ks. profesor mówi: … Każda {z dyscyplin sportowych] ma swoją specyfikę, ale uprawianie żadnej z nich nie jest obojętne dla zdrowia. Nieco powyżej: W sporcie zawodowym najzdrowszą konkurencją jest kibicowanie. Zgoda. Ale czy właśnie kibicowanie nie jest wątpliwe etycznie? Przecież te wszystkie rujnacje zdrowia zawodowych sportowców mają na celu zadowolenie kibiców. Kibice są źródłem dochodów zawodowych sportowców i zarazem przyczyną ich utraty zdrowia. Czy autorzy nie są tego świadomi?

Potępiamy prostytucję, ale czy rzeczywiście potępiamy klientów „agencji towarzyskich”? A przecież to oni są źródłem zła. (A propos, czy ktoś słyszał kazanie potępiające klientów tych agencji?)

Wątpliwe etycznie nie tyle są czyny osób dokonujących „grzechów” przeciw zdrowiu i ciału ile przede wszystkim wątpliwe etycznie są stosunki społeczne, które do takich grzechów nakłaniają, lub je wymuszają. Przy okazji omawiania etycznej strony stosunku do ciała, warto by poruszyć ten społeczny aspekt grzechów. Czy autorzy jego nie dostrzegają? A ta społeczna perspektywa w dużym stopniu musi wpływać na oceny etyczne indywidualnych czynów.

Autorom nie podobają się próby „wymazywania” z pamięci niektórych wspomnień. Manipulowanie ludzką pamięcią może być bardzo niebezpieczne, tym zresztą od lat zajmują się liczne wydziały propagandy. Ale argumenty przeciw kasowaniu traumatycznych wspomnień, jakie padają w książce, nie są przekonujące. Każdy z nas ze swego życia pamięta tylko niektóre fakty. Reszta z upływem czasu zaciera się w pamięci. Czy poddanie tego procesu kontroli musi być szkodliwe? Usuwamy chirurgicznie tzw. trzeci migdał, nieraz wyrostek robaczkowy, a bywa, że amputuje się kończynę ciężko uszkodzoną. Czy „amputacja” ciężko zranionej pamięci jest czymś bardziej wątpliwym etycznie?

I jeszcze jedna sprawa. W Kościele jest silna tradycja postów, ascezy i czynów wyniszczających ciało. Celem było przez umartwienie zbliżyć się do Boga. Czy te pobożne praktyki były jakimś nieporozumieniem, czy też jednak mają głębszy sens? I tu autorzy wykazują amnezję.

Stosunek do ciała to temat zasługujący na lepsze potraktowanie. Jestem zawiedziony.

Advocatus diaboli

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas:

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas!