Wielki Post czasem próby

W Wielki Post, jak każdego roku wprowadza nas ewangeliczna scena kuszenia Jezusa na pustyni. Wzmianka mówiąca, że to „Duch wyprowadził Jezusa na pustynię” (Mt 4,1) każe nam zapytać, czy to Bóg wystawia nas na pokusę i próby wierności? Wówczas zasadne były słowa modlitwy „Ojcze nasz” w wciąż niestety obowiązującym brzmieniu „I nie wódź nas na pokuszenie” (Mt 6, 13).

Gdy papież Franciszek był pytany o to, czy to Bóg kusi, mówił, że to nie Bóg: „popycha mnie ku pokusie, aby zobaczyć potem, jak upadłem, bo żaden ojciec tak nie postępuje”. Raczej Bóg jest tym, który nam towarzyszy, a gdy upadniemy „pomaga, by podnieść się od razu”, mówił papież.
Bóg zawsze towarzyszy człowiekowi, jest z nami w każdej sytuacji. To my jako wolne podmioty decydujemy kiedy, gdzie i z kim przebywamy, o tym, co robimy, do czego dążymy, to my dokonujemy wyboru.
Z całą pewnością słowa mówiące, że to „Duch wyprowadził Jezusa”, możemy odczytać jako ostrzeżenie, abyśmy sami nie wprowadzali się w sytuację, która może okazać się zbyt trudna.

Pierwszy krok do piekła

Odpowiedzi na pytanie, czy to Bóg kusi, lub naraża nas na pokusy udziela nam lektura listu św. Jakuba, który pisał: „Kto doznaje pokusy, niech nie mówi, że Bóg go kusi. Bóg bowiem ani nie podlega pokusie ku złemu, ani też nikogo nie kusi. To własna pożądliwość wystawia każdego na pokusę i nęci. Następnie pożądliwość, gdy pocznie, rodzi grzech, a skoro grzech dojrzeje, przynosi śmierć. Nie dajcie się zwodzić, bracia moi umiłowani!” (Jk 1, 13-16).

Przed upadkiem człowieka nie kroczy Bóg, ale pożądliwość, której anatomię, krok po kroku, demaskuje autor Księgi Rodzaju w słynnym tekście znanym nam jako opis grzechu pierworodnego. Wszystko zaczyna się od pożądliwości, to pierwszy krok. Potem przychodzi samousprawiedliwienie – „nic złego przecież się nie stanie”, „to mi się należy”. Mile widziane jest towarzystwo, aby w razie czego podzielić się odpowiedzialnością.
Nic się nie zmieniło. Wciąż potykamy się o ten sam schemat.

Bóg wystawia na próbę

W Księdze Rodzaju czytamy, że „Bóg wystawił Abrahama na próbę” (Rdz 22, 1). Nakazał złożyć w ofierze całopalnej długo wyczekiwanego, jedynego syna Izaaka. Hebrajskie sformułowanie „wystawić na próbę” w greckim tłumaczeniu Septuaginty znajduje odpowiednik w pojęciu „epeirazen”, to jest dokładnie takim, który w formie rzeczownikowej (pokusa, próba, doświadczenie – gr. peirasmon) znajduje się w szóstej prośbie Modlitwy Pańskiej. O ile tekst grecki zostawia kwestię otwartą, czy chodzi o doświadczenie, czy pokusę, o tyle Wulgata (tłumaczenie Biblii na łacinę dokonane przez św. Hieronima) nadając prośbie brzmienie: „Et ne nos inducas in tentationem” jednoznacznie wskazuje, że chodzi o pokusę – temptatio – namowę do złego. Problemem jest więc sposób tłumaczenia.

W przekładzie interlinearnym (Remigiusz Popowski i Michał Wojciechowski, 1994) prośba ta dosłownie brzmi następująco: „i nie wprowadź nas w doświadczenie”. „Doświadczenie” (gr. peirasmon) nie oznacza kuszenia do złego, chodzi raczej o próbę, a nie namowę do złego. Historia Abrahama ukazuje nam, że Bóg nie chce zła ani dla Abrahama, ani dla Izaaka, usiłuje jedynie wypróbować jego wiarę.

Również naród wybrany, przemierzając pustynię w drodze do Ziemi Obiecanej, znalazł się w różnych sytuacjach, które stały się okazją sprawdzenia jego wiary.
Brak jedzenia, pragnienie, nieobecność Mojżesza, zagrożenia ze strony innych plemion to sytuacje, które okazały się ciężką próbą obnażając słabość ludu Izraela. Wobec każdej z tych trudności Żydzi buntowali się, okazywali brak zaufania aż po bałwochwalczy taniec wokół cielca.

Tak autor natchniony podsumowuje czterdziestoletni okres wędrówki Izraela: „Utrapił cię, dał ci odczuć głód, żywił cię manną, której nie znałeś ani ty, ani twoi przodkowie, bo chciał ci dać poznać, że nie samym tylko chlebem żyje człowiek, ale człowiek żyje wszystkim, co pochodzi z ust Pana” (Pwt 8, 2-3).
Jezus udając się na pustynie wchodzi w doświadczenie ludu Bożego, a zarazem każdego wierzącego człowieka. Z tej perspektywy mógł formułować również szóstą prośbę „Ojcze nasz”, w ten sposób, aby wyrazić pragnienie, które można streścić słowami: „Nie wprowadzaj nas w sytuacje próby, które mogą przekraczać nasze siły” (G. Lohfink).
Faktycznie Jezus oparł się pokusom.

Z różnych miejsc Biblii i z własnego doświadczenia wiemy, że pewne wydarzenia i sytuacje pełnią dla nas rolę testu wierności. Próbie zostaje poddana nasza, uczciwość, prawdomówność, lojalność, a czasami człowieczeństwo.

Dochować wierności

Jezus na progu swojej misji, zgodnie ze świadectwem synoptyków, po chrzcie w Jordanie udaje się na pustynię: „Duch wyprowadził Go na pustynię” (Mt 4,1; Mk 1,12). Sytuacja ta pokazuje, że Bóg sam nie kusi do zła (kusi diabeł), ale wprowadza w sytuację, w której Jezus jest kuszony. Jezus został poddany próbie podobnej do tej, której był poddany Izrael na pustyni. Z opisu kuszenia widzimy, że pokusie została poddana nie tyle Jego moralność, ostatecznie nie chodzi też o pokusy, na jakie wszyscy jesteśmy narażeni. Chodzi o coś znacznie ważniejszego i fundamentalnego: próbie zostaje poddane Jego powołanie! W tym sensie tekst o kuszeniu Jezusa ma dla nas fundamentalne znaczenie.
Nie chodzi o „pokusy” w potocznym rozumieniu tego słowa, których skutkiem może być co najwyżej kolejny zbędny kilogram. Trop w tym kierunku trywializuje problem kuszenie jako próby naszej wierności.

Jezus poddany próbie

Kusiciel trzy razy usiłuje zwieść Jezusa z jego drogi, z misji jaką otrzymał w czasie chrztu. Trzy razy chce Go skłonić do odstąpienia od Jego powołania. Mami łatwiejszą, wygodniejszym życiem byle tylko Jezus odstąpił od swojej drogi i zaparł się mesjańskiego powołania. Po co cierpieć głód, po co dokonywać wielu niejednoznacznych znaków (Mk 3, 22), po co cierpieć? Wystarczy kamienie przemienić w chleb, wykonać jeden widowiskowy pokaz możliwości, a cel zostanie osiągnięty.

Jezus trzy razy odpowiada cytatami z Biblii, dając wyraz wierności misji, jaką ma podjąć. Powołaniem i misją Jezusa jest zapoczątkowanie ostatecznego panowania Boga. W całej misji Jezusa, również w „Ojcze nasz” chodzi o królestwo Boże, wszystkie prośby tej modlitwy są podporządkowane temu jednemu celowi.

Cel

Królestwo Boże tylko wówczas może się rozwijać, jeśli znajdą się ci, którzy będą w stanie, w mocy wiary, całkowicie powierzyć się Bogu i Jego sprawie. Autor Listu do Hebrajczyków, świadomy przeciwności i słabości l

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas:

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas!