Ten tekst nie pretenduje do kompleksowego przedstawienia tego, co składa się na światopogląd biblijny i chrześcijański. Z definicji winien odpowiadać na wszystkie pytania, co nie jest tu możliwe. Chodzi raczej o zasygnalizowanie fundamentalnych kwestii, które mam nadzieję dadzą odpowiedź na szereg szczegółowych i indywidualnych pytań.
Prostota
Świat naszych przodków wydawał się bardziej tajemniczy, skomplikowany i niepewny. W przeciwieństwie do greckiej i pogańskiej wizji świata, który był pełen bogów (Tales) i tajemnych sił, biblijny obraz rzeczywistości jest niezwykle prosty: jest w nim świat i Bóg.
Zadziwiające jest to, jak bardzo biblijny pogląd na świat odpowiada nowoczesnemu obrazowi kosmosu. Fizycy odczytują w nim niezmienne, trwałe i powszechnie obowiązujące prawa, które działają „jako w niebie (w kosmosie), tak i na ziemi”, niemal zawsze i wszędzie. Jeżeli coś odbiega od tej ogólnej zasady, to znaczy, że zostało popsute przez człowieka.
Stworzenie
Stworzenie w Biblii jest ukazane jako wydobycie kosmosu z otchłani chaosu (zob. Rdz 1). Chaos jest tym, co burzy ład w stworzonym przez Boga świecie. Ujawnia się zatem w niesprawiedliwości, przemocy, społecznym odrzuceniu, w niszczycielskich siłach przyrody, w chorobach, a przede wszystkim w śmierci. Chaos nie jest jednak samoistną lub demoniczną siłą.
Świat biblijny nie jest wynikiem kosmicznej walki dobra ze złem. Bóg ukazany jest w akcie stworzenia jako absolutny suweren, jedyna siła sprawcza, która stwarza aktem woli, przez słowo. Przeciwieństwem tego obrazu jest manicheistyczna wizja walki Boga z Demiurgiem, któremu przypisuje się stworzenie materii, a wraz z nią wszelkie zło.
Mitologiczny obraz stworzenia przedstawiony jako przejście od chaosu do kosmosu przekłada się na relację, w jaką Bóg wchodzi ze światem. W jej wyniku świat stał się stworzeniem – przedmiotem troski Boga, a Bóg objawił się jako Ojciec. Celem stworzenia jest wybawienie człowieka z chaosu, w który wciąż popada.
Akt stworzenia nie jest jednorazowym „wydarzeniem” należącym niejako do przeszłości, wedle słów – „powiedział i stało się”. Jest to proces – creatio continua – który trwa nieustannie. Bóg wciąż podtrzymuje świat w istnieniu, ogarnia go swoją opatrznością, to znaczy stwarza go.
Wiara w stworzenie nie stoi w sprzeczności z prawami nauki, np. teorią ewolucji lub Wielkiego Wybuchu. Stworzenie bowiem jest aktem osobowym, a nie fizykalnym. Nie podlega miarom czasu, przestrzeni i praw przyrody. Z tych powodów nie można ani mówić o konflikcie pomiędzy wiarą a nauką, ani nie da się dokonać uzgodnienia tych dwóch wymiarów rzeczywistości. Wiara i nauka to dwa całkowicie różne porządki orzekania o świecie.
Jeden Bóg
Biblia niesie ze sobą konsekwentną i kategoryczną wiarę w jedynego Boga. Monoteizm stanowi podstawę nie tylko rozumienia transcendencji, ale świata w ogóle. Bóg jest jeden „i nie ma innego. Poza Mną nie ma Boga” (Iz 45,5). Bóg Izraela nie jest jednym z bogów lub „większy niż wszyscy inni bogowie” (Wj 18,11), bowiem „wszyscy bogowie pogan to ułuda” (Ps 96,5). „Bogowie nie istnieją” (Iz 45,14), to bezsilna nicość, porównywana przez proroka do kłody drewna na opał (zob. Iz 44,16). Dlatego bogowie stają się w Biblii przedmiotem satyry (zob. Iz 44, 9n). Izajasz z właściwym sobie polotem i swobodą, bez jakiegokolwiek lęku przed „zemstą bogów”, którzy później zostają nazwani demonami (zob. 1 Kor 10,20), drwi z nich, jak i z ich czcicieli.
Z problemem politeizmu musiał zmierzyć się młody Kościół wywodzący się z pogan. Paweł Apostoł kategorycznie wyjaśnia: „dla nas istnieje tylko jeden Bóg, Ojciec, od którego wszystko pochodzi i dla którego my istniejemy” (1 Kor 8,6). Dostrzega jednak, że „nie wszyscy mają tę ‘wiedzę’” (1Kor 8,7). Byli bowiem w Koryncie chrześcijanie, którzy zastanawiali się, czy wolno spożywać mięso ofiarowane bożkom. Paweł ironicznie przyznawał, że „jest mnóstwo takich bogów i panów” (1 Kor 8,5), a jednym z nich jest brzuch i obżarstwo (Flp 3,19). Dla Pawła problemem nie byli bogowie, ale słabość w wierze niektórych chrześcijan, którzy nie do końca jeszcze uwolnili się od pogańskiej mentalności.
Jeden świat
Nie tylko Bóg jest przedmiotem wiary chrześcijańskiej, ale również świat jako stworzenie Boga, a więc świat w szczególnej relacji do swojego Stwórcy.
Skoro jest jeden Bóg, który jest Stwórcą, a nie światem, to świat jest wolny od bogów i jako taki należy do strefy profanum. Rozwój wiary biblijnej przyniósł w konsekwencji desakralizację świata. W zsekularyzowanym kosmosie nie ma już miejsca ani na bóstwa słońca, czy księżyca, ani na święte góry, lasy i kamienie itp., ale też na tajemne siły, magię, czary, wróżby, zaklęcia i demony, byty pośrednie, eony. Świat to czysta fizyka.
Kosmos nie jest wynikiem emanacji Boga, nie powstał w efekcie „rozrzedzania” bóstwa, ale poprzez stwórczy akt, który bardziej przypomina akt miłości niż pracę rzemieślnika. Świat zatem jest rzeczywistością naturalną, którą poznajemy empirycznie. Bóg zaś to rzeczywistość absolutna, transcendentalna, niedostępna inaczej jak tylko przez wiarę. Przez fakt, że świat jest absolutnie inny niż Bóg, jest możliwy dialog. Bóg się objawia, działa w historii, wchodzi w relację z człowiekiem.
Bóg nie jest jedynym aktorem na scenie świata. Świat jako dobry (zob. Rdz 1,4;12;18n) ma swoją odrębną wartość i cieszy się względną autonomią (zob. KDK 36). Konkretnym wyrazem autonomii jest zarówno wolność człowieka, jak i niezależność praw natury rządzących światem. Wszystko w tym świecie, jak naturalne kataklizmy, ale również choroba i śmierć jest całkowicie i bez reszty dziełem przyrody i w takiej samej mierze dziełem Boga. Tak więc „i w życiu, i w śmierci należymy do Pana” (Rz 14,8).
Świat, mimo względnej autonomii, nie jest zupełnie niezależny od Boga, „w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (Dz 17,28), ale też nie jest przez Niego „ręcznie” sterowany.
Tak jak w życiu osobistym nie jesteśmy w stanie doświadczalnie sprawdzić, czy jesteśmy kochani przez drugiego człowieka, tym bardziej zakryta jest dla nas bezinteresowna miłość i troska Boga.
Świat duchowy
Istnienie świata duchowego (aniołowie, szatan, demony) „nie jest wyraźnie określonym przedmiotem wiary” i jako taki należy do fides implicita (por. G. L. Muller, Dogmatyka katolicka). Oznacza to, że można mówić o aniołach i szatanie tylko w kontekście działania Boga, a nie jako o samodzielnie istniejących bytach. W tym sensie ani angelologia, tak jak demonologia, nie są przedmiotem teologii, a tym samym wiary. Historia zbawienia to historia objawienia się Boga – nie aniołów, tym bardziej szatana.
Etymologia pojęcia „teologia” (Theos – Bóg, logos – słowo) wyjaśnia, że jest ona refleksją nad słowem Boga, w związku z Jego objawieniem. Ostatecznie Bóg wypowiedział się przez Syna (zob. Hbr 1, 2), który całkowicie i bez reszty był w Ojcu, a Ojciec w Nim (zob. J 14,10). Bóg w pełni objawił się przez człowieka Jezusa z Nazaretu, Syna Bożego. On jest jedynym i ostatecznym Słowem Boga skierowanym do świata.
Aniołowie, zgodnie z nauczaniem św. Augustyna, nie posiadają swojej natury, gdyż są funkcją Boga (por. KKK). Funkcja ta ma charakter osobowy, co nie znaczy, że jest samodzielnym bytem, gdyż nie byłaby już więcej funkcją.
Świat duchowy jest całkowicie i bez reszty w Bogu. „Bóg jest miłością” (1J 4,8), z Niego wypływa cała duchowość chrześcijańska. Nie ma innego Boga, dlatego też nie ma innego duchowego świata. Sednem duchowości chrześcijańskiej jest miłość i ta wyczerpuje cały świat ducha.
Nasza wiara
O światopoglądzie chrześcijańskim możemy mówić tylko o tyle, o ile wypływa z wiary. Ostatecznie opiera się on na przyjęciu Boga jako Stwórcy i świata jako stworzenia. Chrześcijanin to człowiek, który w akcie wiary i zaufania powierza swoje życie Bogu. Wiara jako akt teologalny, jedna z trzech cnót Boskich, odnosi się tylko do Boga (credere in Deum). Gdy odnosi się do Kościoła (credo Ecclesiam), wyraża wiarę, że Kościół jest Jego dziełem i streszcza dzieje zbawienia. W każdym przypadku wiara jest odpowiedzią na samoobjawienie się Boga w historii.
Tak jak w naszym życiu codziennym, tak samo w naszej relacji z Bogiem wiara, nadzieja i miłość jest ostatecznie odpowiedzią na ofiarowaną nam przez Boga miłość.
Objawienie (również to zapisane w Piśmie Świętym) ma swoją podstawę w zbawczym działaniu Boga. Jako takie nie stanowi alternatywnego w stosunku do nauk przyrodniczych źródła wiedzy o świecie. W Biblii zawartych jest szereg informacji będących odbiciem mentalności i sposobu pojmowania świata właściwego dla epoki, w której powstawała, ale nie one stanowią treść objawienia.
Wobec zła
Biblia zło traktuje z pełną powagą, z nim jest związana dramaturgia zbawienia. Jest to realna rzeczywistość o charakterze osobowym. Zło bowiem zawsze ukazuje się jako dzieło człowieka i skutkuje zmianą w jego osobowości.
Apokaliptyka z upodobaniem opisuje rzeczywistość jako kosmiczną walkę światłości z mocami ciemności (zob. Ap 12,7n). Jest to metaforyczny, obrazowy i niezwykle sugestywny sposób wyrażenia wiary mówiącej, że zmaganie się dobra ze złem ma charakter powszechny i ponadczasowy.
W prehistorii biblijnej (Rdz 1-6) zostają nam przedstawione cztery obrazy odnoszące się do genezy zła: opis grzechu pierworodnego (skojarzenie Rdz 2,8-3,24 z grzechem pierworodnym pochodzi od św. Augustyna), grzech Kaina, rozkład moralny pokolenia Noego i opowiadanie o pysze budowniczych wierzy Babel. Są to trzy komplementarne odsłony odpowiedzi na ten sam temat – skąd zło w stworzonym przez Boga świecie? W żadnym z tych tekstów nie pojawia się szatan ani wprost, ani w jakiejkolwiek symbolicznej postaci. Za zło odpowiedzialny jest człowiek, przez akt nieposłuszeństwa, zabójstwa (historia Kaina i Abla) lub pychy (historia wieży Babel). W żadnym przypadku człowiek nie ma na kogo przerzucić winy i ponosi pełną odpowiedzialność za swoje czyny.
Jaką zatem rolę w opowiadaniu o grzechu pierworodnym pełni wąż kusiciel? W tekście biblijnym wąż, w przeciwieństwie do religii ościennych, dla których był symbolem bóstw, występuje jako stworzenie, zwierzę przeklęte, jedzące pył – całkowicie odarte z misterium i jest przedstawione jako szyderstwo z pogańskich wierzeń (por. Rdz 3,14). Taki sposób przedstawia figury węża pozbawia go skojarzeń z tajemną mocą, tym samym człowiek nie może wyzbyć się odpowiedzialności – „to nie ja, to wąż mnie zwiódł”.
Również w Nowym Testamencie znajdziemy równie realistyczne podejście do problemu pochodzenia zła. Jezus w sporze z faryzeuszami o źródło nieczystości wskazuje na bardziej ogólny problem pochodzenia zła jako takiego: „to co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym (Mk 15 18-23). Dla Jezusa problemem nie jest nieczystość rytualna, ale zło moralne. To jest rzeczywisty problem człowieka. Jezus wskazując na pochodzenie zła demitologizuje jego pochodzenie i naturę.
Szatan (gr. satanas) pojawia się w ewangeliach tylko jako przedmiot odrzucenia. Tak dzieje się w scenie kuszenia na pustyni (zob. Mt 4,10, oraz w dialogu z Piotrem (zob. Mt 16,23). W każdym z tych przykładów szatan nie namawia do popełnienia moralnego zła, ale jawi się jako ktoś, kto próbuje odwieść Jezusa od Jego misji. W tym znaczeniu również my w modlitwie Pańskiej prosimy, aby Bóg uwolnił nas od tej największej pokusy, która może nas odwieść od chrześcijańskiego powołania. Jan Apostoł siły odciągające nas od Boga sprowadza do trzech pożądliwości: ciała, oczu i pychy tego życia (por. 1J 2,16).
Wszędzie tam, gdzie jest mowa o uwolnieniach od demonów (gr. daimon), mamy do czynienia nie z szatanem, ale chorobami, które rozumiano jako podleganie siłom złego ducha – demona. Egzegeci podkreślają, że nie możemy bezkrytycznie przejmować demonicznego obrazu świata.
W czasach Jezusa wszystko, co chaotyczne i niszczycielskie było przypisywane demonicznym mocom. Odnosiło się to szczególnie do chorób psychicznych, które przypisywano opętaniu. Jednakże również zwykłe choroby, które dziś nie budzą żadnych skojarzeń z demonami, były przypisywane demonicznym siłom. Tak się dzieje w przypadku niemowy, którego dolegliwość opisano za pomocą opętania: „przyprowadzono Mu niemowę opętanego. Po wyrzuceniu złego ducha niemy odzyskał mowę” Mt 9, 32). Podobnie rzecz się ma z kobietą mającą ducha niemocy: „była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować” (Łk 13,11), którą Jezus uwolnił od jej niemocy (zob. Łk 13,12). Z Marii Magdaleny Jezus wypędził siedem złych duchów, co dało okazję do poglądu, że była wielką grzesznicą, podczas gdy jej „opętanie” nie ma nic wspólnego z szatanem, lecz było opisem choroby.
Ewangelie synoptyczne nie posiadają innego języka dla opisu tej rzeczywistości, stąd wiarę w demony podzielają ze znaczną częścią świata antycznego. Najgłębszym sensem wszystkich uzdrowień jest przywrócenie ładu stworzenia – doprowadzenie stworzenia do eschatologicznej pełni i doprowadzenie wszystkich do Królestwa Bożego.
Augustyn w sporach z manicheizmem wprowadził do myśli chrześcijańskiej przekonanie, że zło nie może być uważane za substancję (samodzielny byt). W konsekwencji jedynym sposobem istnienia zła jest zło moralne, którego źródłem jest akt woli. Stąd każde zło jest albo grzechem, albo karą (Pisma przeciw manichejczykom).
Wolność
W chrzcielnym wyznaniu wiary, przed wyznaniem Boga, najpierw trzykrotnie „wyrzekamy się grzechu, … szatana i wszystkiego, co prowadzi do zła”. Szatan, grzech i zło może być przez chrześcijanina tylko przedmiotem odrzucenia. Poprzez wyrzeczenie się przygotowujemy przestrzeń wolności dla Boga.
Nie ma znaczenia, jak będziemy pojmowali szatana – jako osobową siłę czy „personifikację naszej nędzy” i zła panującego w świecie. Ten spór dzisiaj nie ma istotnego znaczenia, a na pewno nie może być kryterium katolickości. Szatana „wyrzekamy się”. Jako odrzucony przestaje dla nas istnieć. Nie oznacza to, że chrześcijanin tym samym jest całkowicie wolny od zła. Przemoc, niesprawiedliwość, prześladowania nadal są obecne w świecie, ale jako siły skazane na upadek i niepowodzenie. Jezus wyraził to w apokaliptycznej formie: „Widziałem szatana, spadającego z nieba jak błyskawica” (Łk 10,18). Wobec pokonanego zła Paweł Apostoł mógł sformułować maksymę: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!” (Rz 12,21). Największą wartością podarowaną nam w wierze jest wolność dzieci Bożych, a objawia się ona wówczas, gdy zło nie ma nad nami już żadnej władzy.
Wolność ludzka wyraża się poprzez panowanie nad złem. Dlatego Piotr Apostoł ostrzegał, aby wolności nie traktować jako usprawiedliwienia zła (por. 1P2,16). W opisie zbrodni Kaina człowiek jest wezwany, aby panować nad złem: „grzech leży u wrót i czyha na ciebie, a przecież ty masz nad nim panować” (Rdz 4,7b). W świetle dzieła Zbawienia wierzący powinien wystrzegać się utraty danej mu w Chrystusie wolności. Dobra Nowina o Królestwie Bożym jest wezwaniem, aby całym sercem i umysłem zaangażować się w sprawę Boga (por. Mt 6,24). Owa niepodzielność serca odbiera miejsce dla zła i jest to naszą gwarancją wolności.
Dokąd zmierzamy?
Światopogląd jako pogląd na całość rzeczywistości nie może uciec od pytania tak ważnego jak to, o sens i cel naszego życia.
Bóg stworzył człowieka w tym świecie i dla tego świata. Nie stworzył nas dla zaświatów. Życie człowieka w tym świecie jest upragnionym i zaplanowanym przez Boga. Również dzieło Zbawienia nie dokonało się jedynie po to, aby zagwarantować nam jakąś nową formę życia po śmierci. W tym znaczeniu wiara nie jest rezygnacją z życia, ale walką o lepszy świat. Taki właśnie sens ma dzieło Zbawienia. „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16).
Czym jest życie wieczne? W podstawowym znaczeniu życie wieczne jest niczym innym jak życiem Wiecznego Boga, które nam zostało ofiarowane. „Zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi” (1J 3,1), dlatego, że zostało nam dany udział w życiu samego Boga w Jego miłości, trosce o człowieka i świat. Życie wieczne nie przekracza kategorii czasu. Jest raczej pełnią życia i jako takie jest kategorią egzystencjalną.
Naszym przeznaczeniem w świetle Ewangelii jest Królestwo Boże, a więc świat przemieniony zgodnie z prawem Boga. “Bóg jest absolutnie sprawiedliwy. Dlatego nie może chcieć niczego innego jak tylko tego, by świat, który stworzył z miłości, stał się światem sprawiedliwym, który będzie Jego odzwierciedleniem. To oczywiście długi proces – dzieje wolności, które ciągną się przez tysiąclecia i które dopełnią się dopiero w śmierci każdego człowieka i w ostatecznym sądzie nad światem” (G. Lohfink, Alla fine il nulla?).
Na tej drodze dziejów wolności mamy przewodnika Jezusa Chrystusa. Chrystus to człowiek, jakiego zawsze chciał Bóg, tym samym jest On pieworodnym nowego stworzenia (por. Kol 1, 15). On jest dla nas „drogą prawdą i życiem (J 14,6). W Jezusie świat, a w nim każdy człowiek, już osiągnął swoją pełnię i przeznaczenie. Reszta jest w rękach Boga. Wierzymy, że dzięki sprawiedliwemu postępowaniu jednego Człowieka wszyscy dostąpią sprawiedliwości (Rz 5,18). Zmartwychwstanie Chrystusa jest dla nas źródłem nadziei silniejszej niż śmierci, że dobro tego świata zostanie zachowane w Bogu.