Papież i język Jezusa

Słowa papieża o „szczekaniu NATO pod drzwiami Rosji” wywołały burzę i falę krytyki, co znamienne, więcej w Polsce, niż we Włoszech. Być może dlatego, że Włosi mieli możliwość przeczytać te słowa w całym kontekście, a ten, jak to zwykle bywa, jest decydujący.
Najpierw musimy sobie uzmysłowić, kto wypowiada te słowa: papież polityk, ale słabo rozumiejący realia wschodniej Europy, chcący usprawiedliwić Putina celem podtrzymywania dobrych relacji, aby zostawić sobie otwartą furtkę na czas negocjacji? Czy papież duszpasterz, „ksiądz”, jak sam siebie określa?
Duszpasterz, nie polityk
Kluczem do zrozumienia tych słów jest przyjęcie perspektywy papieża. On nie myśli i nie działa jak polityk, ale jako duszpasterz. Mówi wprost: „jestem księdzem, robię, co mogę. Uczynię to, co jest możliwe. Jeżeli Putin otworzyłby drzwi …  Muszę jechać do Moskwy, muszę spotkać się z Putinem, nawet jeśli obawiam się, że nie może i nie chce mieć teraz tego spotkania”.
W tym kontekście słowa o „szczekaniu NATO”, pozostawiając na bok swoisty styl wypowiedzi, są niczym innym jak próbą zrozumienia tego, co mogło sprowokować Putina do wojny, co siedzi w jego głowie? Jest to próba wczucia się w logikę swojego potencjalnego interlokutora. Poza językiem, dalekim od dyplomacji, nie ma w tych słowach nic specjalnie odkrywczego, czego analitycy życia politycznego by nie wiedzieli i nie brali pod uwagę.
Rozmowa z diabłem
Papież, myśląc o wojnie, stoi wobec pytania: „cała ta brutalność, jak można tego nie powstrzymać?” Póki co, to Putin trzyma karty w ręku, może wojnę kontynuować, może jej zaniechać. Jedynym celem, jaki sobie stawia Franciszek, bez względu na to, czy będzie zrozumiany przez opinię publiczną, wszak chodzi o kontaktowanie się z zbrodniarzem, jest pokój. Papież wierzy zapewne w pokłady jego człowieczeństwa … Może jest to złudzenie dobrotliwego księdza, a może trudne do zrozumienia naśladowanie Jezusa?
Św. Jan Bosko (1888) miał powiedzieć, że dla dobra swoich podopiecznych, jeśli trzeba, jest gotów pertraktować z samym diabłem. Żył w innych czasach, a „diabłem” byli włoscy antyklerykałowie.
Gotowość rozmowy papieża z Putinem to przejaw woli, aby wszelkimi możliwymi środkami, bez względu na to, czy autorytet papieża na tym ucierpi i czy się to politycznie opłaca, zatrzymać wojnę.
Język Jezusa
Franciszek w rozmowie z patriarchą Cyrylem powiedział: „nie jesteśmy klerykami państwa, nie możemy posługiwać się językiem polityki, ale językiem Jezusa, jesteśmy pasterzami tego samego świętego ludu Bożego”. To prawda, że Jezus nie miał do czynienia ze zbrodniarzami, ale owszem z grzesznikami. Znamienne jest to, i to jest siła Ewangelii, że Jezus zawsze odróżniał grzesznika od jego grzechu. Nigdy nie utożsamiał grzechu z człowiekiem. Nigdy nie demonizował grzeszników, za to ostro wypowiadał się o tych, którzy stawali na drodze jego misji (zob. Mt 16,23). Zadaniem duszpasterza jest pomoc w tym, aby grzesznik odkrył swoje człowieczeństwo.
Zarzuca się papieżowi brak jednoznaczności, ponieważ nie mówi o agresorach, wojnie i Putinie jako zbrodniarzu, jednym słowem nie nazywa rzeczy po imieniu. Jezusowe słowa: „tak, tak; nie, nie” (Mt 5, 37), na które przywołuje się na tę okazję, trzeba również odczytać w kontekście, zamiast posługiwać się nimi jak wytrychem.
Papież jako duszpasterz nie musi stosować szablonów stosowanych przez polityków, dziennikarzy i powielać ich wypowiedzi. W optyce papieża jest pokój i pojednanie.
Serca papieża
Jeżeli ktoś wątpi, czy papież solidaryzuje się z ofiarami, czy staje po stronie ofiar, a to jest kryterium ewangelicznej postawy wobec tragedii, jaką jest wojna, niech weźmie pod uwagę i to, że papież na różne sposoby jest w stałym kontakcie z Ukraińcami. Papież mówi o tym, że na razie nie jedzie do Kijowa, ale też o tym, że wysyła tam swoich przedstawicieli: „Wysłałem tam kardynała Michała Czernego i kardynała Konrada Krajewskiego, jałmużnika Papieża, którzy pojechali tam po raz czwarty”.
Słowa podane bez kontekstu stają się narzędziem do łatwych ocen. Jeśli czegoś potrzeba dziś papieżowi, to sprawniejszej komunikacji, a nie duszpasterskiego, ewangelicznego zatroskania.

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas:

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas!