Ważny przypadek wiary

EWANGELIARZ NIEDZIELNY, 6 października 2019 roku

XXVII NIEDZIELA ZWYKŁA

Łk 17, 5-10

Apostołowie prosili Pana: “Przymnóż nam wiary». Pan rzekł: “Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: „Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze”, a byłaby wam posłuszna.

Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: „Pójdź i siądź do stołu”? Czy nie powie mu raczej: „Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił”? Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać”.

Wiele razy mówiłem o tej książce – „Co nie jest chwiejne, jest nietrwałe” – autorstwa ks. Tomaša Halíka. To jedna z tych książek, które w mojej biblioteczce zajmują kluczowe miejsce. Bez wahania rekomenduję ją wszystkim, którzy dzielą się ze mną swoimi wątpliwościami w wierze. Zawsze też sam po nią sięgam, gdy z mojego serca płynie wołanie: „Panie, przymnóż mi wiary!”. Możecie pytać: co robi w swoim fachu ksiądz bez doskonałej wiary? Spieszę z odpowiedzią: przecież sami Apostołowie wyznawali, że nie mieli wiary. Bo czy rzeczywiście o doskonałą wiarę w naszym życiu chodzi?

Przed tygodniem, gdy rozważaliśmy Ewangelię o bogaczu i Łazarzu mówiłem, że pośród nas wielu jest takich, których życie przypomina żywot Łazarza. Od miesięcy, a może nawet od lat czekają na konkretną miłość. „Jeśli czujesz się dzisiaj, jak Łazarz – mówiłem – pamiętaj, że imię to dosłownie oznacza »Bóg pomaga«”. Los Łazarza to też los człowieka, który modli się, jak prorok Habakuk w dzisiejszym pierwszym czytaniu: „Dokądże, Panie, wzywać Cię będę, a Ty nie wysłuchujesz? Wołać będę ku Tobie: «Krzywda mi się dzieje», a Ty nie pomagasz?” (Ha 1, 2-3). Macie doświadczenie takiej modlitwy? Ile jeszcze, Panie? Jak długo mam to wszystko znosić? Jak długo zmagać się z samotnością? Ile jeszcze razy powstawać ciągle z tych samych upadków? Jak długo znosić przeciwności losu?

Co zrobić, gdy na reakcję i pomoc Boga nie można się doczekać? Co zrobić, gdy przychodzi zniechęcenie? Co zrobić, gdy rodzą się wątpliwości? Odpowiedź pierwsza – nie bać się. Nie pozwolić, by do głosu doszedł lęk. Znacie ludzi, którzy nie mają żadnych wątpliwości? Ja znam i – podobnie jak ks. Halík – czuję się przez nich oszukiwany, gdyż trudno uwierzyć (sic!), że nigdy nie mieli rozterek, pytań, chwil zawahania… Za murem pewności często kryje się jakiś wewnętrzny konflikt, rozdarcie sumienia, może rany. Dlatego nie powinniśmy bać się naszych wątpliwości.

Nie bać się prosić Boga o wiarę – to odpowiedź druga. Można nawet tylko tak się modlić, gdy serca nie stać na inne słowa: „Panie, przymnóż mi wiary!”. Prosić Boga, by pomógł rozpalić charyzmat w sercu, jak poucza Paweł Tymoteusza w drugim czytaniu. Charyzmat to łaska i radość, które wyzwalają się w służbie Bogu. A zatem: zaangażować się i zacząć rzeczywiście żyć z myślą o Bogu i drugim człowieku. Zaufać Jezusowi, wejść w harmonię z Jego przesłaniem o uniwersalnej miłości, zacząć żyć Ewangelią. Wtedy w sercu wyzwoli się w łaska i radość. Wtedy pojawi się wiele powodów, by odrodzić swoje życie, by na nowo mieć nadzieję.

W naszym życiu wcale nie chodzi o doskonałą wiarę. Chodzi natomiast o taką wiarę, która pozwala nam widzieć, że tu na ziemi Bóg rzadko dziękuje swoim nieużytecznym sługom (a więc nam), lecz w ostatniej odsłonie ludzkiego dramatu zawsze zaprasza ich na bankiet w niebie. Taka wiara pozwala nam zobaczyć, że Bóg stał się człowiekiem i ofiarował swoje życie, by ofiarować nam nowe życie, by doprowadzić nas do pełni życia. To Jezus jest naszym życiem. On nie jest złotą rybką spełniającą nasze życzenia. On jest siłą, dzięki której możemy przejść przez codzienne trudy i przeciwności. Życie chrześcijanina nie rozgrywa się w kontekście doktryny, ale w kontekście Osoby – Jezusa Chrystusa. Wierzyć to iść z Jezusem przez życie. Wierzyć to też pozwolić sobie na wątpliwości. To właśnie chwiejnych w wierze Apostołów, a nie wiernych i gorliwych w wypełnianiu Prawa faryzeuszy, powołał Jezus do głoszenia Ewangelii. Nawet owo minimum szczerej wiary w to, że Bóg jest, że przemówił do człowieka, że Jego słowo jest prawdziwe, że codziennie mi towarzyszy, wystarczy, aby tę wiarę nazwać darem Boga. To ważny przypadek wiary.

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas:

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest

Ewangeliarz redaguje:

Autorzy:

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas!