I Niedziela Adwentu
Mk 13,33-37
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Uważajcie i czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swoim sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał.
Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie”.
Ewangelia pierwszej niedzieli adwentu to refleksja nad tajemnicą czasu, który został ofiarowany człowiekowi. W Czarodziejskiej Górze pada pytanie i zarazem odpowiedź: Czym jest czas – tajemnicą. Bo jest nierealny a wszechpotężny. Ludzkość od zarania swej historii chce zapanować nad upływem teraźniejszości, buduje coraz dokładniejsze zegary, uruchamia stopery, by doświadczyć choć namiastki panowania nad tym, co zupełnie nieuchwytne a jednak bardzo realne i zupełnie niezależne od wszelkich uwarunkowań.
Istotę czasu ludzkiego wyjaśnia Chrystus. Historia jest na tyle krótka, że św. Marek przywołuje ją dosłownie. Gospodarz udaje się w podróż i nakazuje baczenie swym sługom, nie wspomina o powrocie, choć jasnym jest, że wróci. Czuwajcie – słowo klucz przekazanej relacji. Czym jest czuwanie dla człowieka XXI wieku ? Stratą czasu, bo nie wiadomo, co się wydarzy. Zdenerwowaniem – jak długo można czuwać, tyle wokół się dzieje. Nadzieją, że może tym razem spełnią się oczekiwania i los okaże się łaskawy. Dramatem bezsilności, gdy czuwa się przy umierającym i można tylko być, bo wszystko inne okazało się bezużyteczne ? Pewnie wszystkim po trochu. Zanurzeni jesteśmy w czuwaniu.
Każde jednak czuwanie jest próbą zaufania i próbą wierności. Gospodarz zaufał swym sługom i powierzył im majątek. Udając się w podróż, nie mógł mieć wpływu na ich wybory, prowadzenie interesów czy uczciwość w finansach. Pozostawił więc wolną rękę, prosząc o uwagę i rozsądek. Bóg także ufa człowiekowi podarowując mu czas. Stwórca pozostawia swój dar i pozwala zarządzać nim wedle ludzkiej woli. Nasze całe życie jest adwentem, nieustannym czekaniem i czuwaniem, które wydaje się nie mieć końca. Ileż można ufać, że kiedyś wreszcie minie cierpienie, że ktoś powróci, przebaczy? Ileż razy można godzić się na ludzką i na własną słabość? A jednak godzić się trzeba i czuwać nie można przestać, bo tak zostaliśmy postawieni pośród innych. Kiedy czas czekania zdaje się nas przerastać z pomocą przychodzi św. Paweł. Fragment listu do Koryntian uświadamia, że człowiek nie został powierzony jedynie swojej słabości. Otrzymaliśmy łaskę znoszenia naszych małych i wielkich adwentów. Bóg bowiem zaufał stworzeniu i nie pozostawił je samemu sobie.
Adwent jest próbą wierności. Oto słudzy zostali sami. Nikt nie będzie kazał wstawać o świcie do pracy, nie będzie rozliczał z wykonania obowiązków. Gospodarz wyjechał. Zostali sami i wedle własnego uznania mogli zarządzać pozostawionym dobrem. Nie wiemy, jakimi sługami okazali się bohaterowie przypowieści. Ważniejsze wydaje się, jakimi my byśmy okazali się sługami, będąc na ich miejscu. Chrystus upomina się o naszą wierność. Wszelkie czuwania i czekania są próbą naszej wierności, danemu słowu , przyjaźni, miłości. One są także świadectwem naszego zaufania wobec nadziei i obietnicy, jaką Bóg dał człowiekowi i jakiej pozostał wierny.
Czuwając spoglądamy przed siebie, pośród mroku zimowych wieczorów wyglądamy blasku Gwiazdy i wiemy, że zabłyśnie. Wiemy na pewno, że światło rozświetli wszelki mrok, także ukryte przed światem mroki naszych myśli. Adwent to nasze życie, wszelkie czuwania i oczekiwania. W istocie bowiem czekamy na przyjście Pana, który jest spełnieniem najbardziej ukrytych tęsknot naszego serca. Adwent to czas, który jest nieustannym zmierzaniem przed siebie w nadziei, że nie żyjemy całkiem daremnie. Adwent to ofiarowana nam przyszłość. Tomasz Mann powiada …przyszłość to nadzieja i z dobroci dano człowiekowi czas, aby żył w oczekiwaniu.