Ewangeliarz Niedzielny
Ewangelia (Mt 11, 25-30)
W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.
Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić.
Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem słodkie jest moje jarzmo, a moje brzemię lekkie».
+ + +
Czy ci, którzy pójdą drogą Jezusa, będą musieli obciążyć się kolejnymi nakazami i jeszcze bardziej rygorystycznym wypełnieniem Prawa zgodnie z interpretacją, jaką Jezus wyłożył w Kazaniu na Górze? Oto pytanie, na które Jezus udziela nam odpowiedzi w dzisiejszej Ewangelii.
Spełnienie obietnic
Najstarsze ewangelie synoptyczne wskazują, że Jezus rozpoczął swoją misję od ogłoszenia Dobrej Nowiny. To, co dotychczas było przedmiotem zapowiedzi, proroctw, oczekiwań, właśnie się staje się: „Czas się wypełnił, bliskie jest królestwo Boże” (Mk 1,15). Dlatego swoim naśladowcom Jezus może powiedzieć, że mogą czuć się szczęśliwi, bo widzą i słyszą to, czego inni mogli tylko pragnąć (zob. Mt 13,16). Bóg zaczął zwoje panowanie.
Jeżeli królowanie Boga jeszcze nie w pełni jest doświadczane i widoczne w świecie, to tylko dlatego, że człowiek nie przyjął, wręcz odrzucił dar panowania Boga. Stąd należy wciąż się modlić: “przyjdź królestwo Twoje” (Mt 6,10).
Wszędzie tam, gdzie lud Boży poddaje się woli Boga, przyjmuje Jego panowanie, wszędzie tam, gdzie sprawa Boża staje w centrum życia ludzkiego, królowanie Boga jest doświadczane i staje się widoczne. Nie dokona się to inaczej jak tylko przez nawrócenie.
Królestwo Boże jako brzemię?
Tradycja rabiniczna znała powiedzenie „brzemię Tory”. Uważano bowiem, że Prawo Boże jest pewnym ciężarem, który trzeba wziąć na siebie, skrupulatnie zachowując wszystkie przykazania, nie tylko dekalog, ale wszystkie 613 praw i nakazów. Czy ci, którzy pójdą drogą Jezusa, będą musieli obciążyć się kolejnymi nakazami i jeszcze bardziej rygorystycznym wypełnieniem Prawa zgodnie z interpretacją, jaką Jezus wyłożył w Kazaniu na Górze? Oto pytanie przed którym stajemy.
W czasach Jezusa żyło wielu ludzi sprawiedliwych, przejętych sprawami Bożymi. Wyczekiwali spełnienia obietnic, starając się żyć zgodnie z wszystkimi przykazaniami. Nosili w sobie pragnienie całkowitego powierzenia się Bogu. Z drugiej strony doświadczali swoich ograniczeń. Bali się ciężaru, jakie nakładały na nich skomplikowane przepisy rytualne i Prawo, ale też czuli się przytłoczeni swoimi grzechami (zob. Łk 18,9-14). Mimo wszystko nosili w sobie żywe pragnienie Boga jak choćby bogaty młodzieniec … (zob. Mt 19,16n).
Tacy ludzie są pośród nas, ale i taki człowiek drzemie w każdym z nas. To do nas Jezus kieruje słowa dzisiejszej Ewangelii. To słowa Dobrej Nowiny dla wszystkich, którzy postępują drogą Jezusa.
Urzekające piękno
Przyjęcie Ewangelii wymaga podjęcia decyzji, konieczna jest konsekwencja, a nawet samozaparcie, to wymaga wysiłku. Jednakże Jezus zapewnia nas, że jego brzemię jest lekkie. Czy są to słowa taniego pocieszenia? Dlaczego może tak powiedzieć, skoro w innym miejscu wymaga od swoich naśladowców, aby nieśli swój krzyż (zob. Mt 10,38)?
Królestwo Boże, któremu Jezus dał początek, nie jest suwerennym dziełem człowieka i nie zależy od jego własnych wysiłków. Jest to dzieło Boga – Boga i człowieka. Świetnie ilustruje to przypowieść o skarbie zakopanym w roli (Mt 13,44-46). Kupiec, który postanowił pozyskać skarb, nie podjął żadnego wysiłku, aby go nabyć. Po prostu miał to szczęście, że go odkrył. Owszem, musiał konsekwentnie przeprowadzić swój plan, ale czy to stanowiło dla niego jakiś ciężar? Owszem sprzedał wszystko, co miał, ale nabył coś znacznie cenniejszego. Dlatego z radością przejął go w posiadanie.
Kto odkryje piękno panowania Bożego, kto da się nim zafascynować, nie odczuwa brzemienia, wręcz przeciwnie – jest niesiony jak na orlich skrzydłach (Wj 19,4).
Każdy, kto z miłością pójdzie za Jezusem, kto odkryje, że królestwo Boże jest największym dobrem, odkryje również, że jest to największy skarb, słodkie brzemię i lekkie jarzmo. Tam, gdzie jest miłość nie ma przymusu, tam jest wolność. Może być i jest troska, zmęczenie, a nawet cierpienie, ale nie niewolnicze brzemię.
Doświadczenie Kościoła
Paweł Apostoł ukazuje nam, jak rzeczywistość królestwa Bożego przeżywały pierwsze gminy chrześcijańskie. Nie mówi o trudzie naśladowania Jezusa, o brzemieniu przykazań, gdyż on sam i wiele gmin, którym dał początek, doświadczały zgoła czegoś innego.
Tak pisał w Liście do Rzymian (I czytanie): ”Wy nie żyjecie według ciała, lecz według Ducha … jeżeli mieszka w was Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha.” Paweł mówi o nowym życiu, jakiego doświadczali chrześcijanie na skutek wiary. Siłą wierzącego nie są jego zdolności, pasje, wykształcenie, ale Duch Boży. Całe życie wiary dokonuje się mocą Ducha Bożego.
Gdyby Bóg nie ofiarował nam nowej możliwości życia mocą Ducha w swoim królestwie, życie chrześcijańskie byłaby ciężkim brzemieniem. Lecz my nie żyjemy według ciała, lecz według Ducha, jeśli tylko Duch Boży w nas mieszka (por. Rz 8,9), dlatego ten który wkracza na drogę Jezusa doświadcza wyzwolenia, radości, spełnienia, a nie brzemienia.
Jak tego doświadczyć?
Można wskazać kilka kryteriów lub warunków, które muszą być spełnione, aby kroczenie za Jezusem nie przekształciło się w ciężki i nieznośny trud, ale wciąż stanowiło lekkie brzemię.
Dwa warunki przedstawia sam Jezus w dzisiejszej Ewangelii.
Jeden to pełnienie woli Ojca. Wymaga to pewnej zażyłości z Bogiem, bo przecież woli Boga „nikt nie zna, tylko Syn”. Stąd może największym ciężarem jest rozpoznać, co jest wolą Boga. Gdy ta stanie się dla nas jasna, jej realizacja jest jak wyzwolenie.
Obietnica Jezusa nie dotyczy natomiast tych wysiłków, które podejmujemy z własnej inicjatywy, choćby w dobrej wierze. To ciężary, które sami nakładamy na siebie.
Drugi warunek wyraża się w postawie Jezusa. On mówi o sobie: „jestem cichy i pokorny sercem”.
Cichym i pokornym Jezus w błogosławieństwach obiecuje udział w królestwie Bożym (por. Mt 5,3.5). Cichy i pokorny wyraża hebrajskie pojęcie anawim, które oznacza biednego, pokornego, cichego, człowieka, który z powodu swojej biedy nie może polegać na sobie, stąd całą swoją ufność pokłada w Bogu, w Nim szuka inspiracji.
Przeciwieństwem jest człowiek bogaty, polegający na sobie, na swojej mądrości, tym co posiada. Taki człowiek nie potrafi zrezygnować ze swoich wielorakich zabezpieczeń (zob. Łk 12,16,20), dlatego nie jest w stanie rzucić na szalę wszystkiego dla królestwa Bożego.
Aby brzemię Jezusa było lekkie paradoksalnie nie może być przyjęte połowicznie, częściowo wg. własnego uznania. Królestwo Boże może być przyjęte całe, albo wcale. Nie można bowiem służyć Bogu i mamonie (Mt 6,24). Bóg domaga się całego serca, całkowitego zaangażowania.
Tylko ten, kto całym i niepodzielnym sercem (por. Pwt 6,5), a więc ten, co kocha, może zaangażować się w sprawy Boże i nie odczuwać tego jako ciężaru.
Ewangelia to nie indywidualistyczna etyka dla samotników. Miłość, przebaczenie, pojednanie, solidarność, etyka ma służyć naprawie i budowaniu naszych wzajemnych relacji, budowaniu wspólnoty, a nie indywidualistycznej doskonałości. Ewangelia jest adresowana do Kościoła i tylko w społeczności ludu Bożego może być realizowana. Tylko wówczas, gdy brzemiona, problemy, zadania będą podejmowane razem, solidarnie mogą stać się lekkie i do uniesienia. Nauczał o tym św. Paweł, gdy pisał: “Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełniajcie prawo Chrystusowe” (Ga 6,2).
U podstaw wszystkiego należy jednak wymienić zachwyt nad Ewangelią. Królestwo Boże nie będzie ani ciężarem, ani obowiązkiem, czy ascetyczną rezygnacją wymagającą heroizmu, jeżeli pozwolimy, aby to ono, aby Chrystus swoją Ewangelią nas zauroczył. Kto pozostaje pod urokiem piękna królestwa Bożego, dla tego naśladowanie Jezusa w sposób radykalny i całkowity stanie się możliwe. Wówczas nawet krzyż stanie się brzemieniem do uniesienia.
Tak więc zachwyt nad Ewangelią, pełnienie woli Bożej, zdanie się na Boga całym i niepodzielnym sercem we wspólnocie Kościoła, który praktykuje wzajemną solidarność brzemię Jezusa może stać się dla nas lekkim ciężarem.