Przyjaźń z Królem

EWANGELIARZ NIEDZIELNY, 21 listopada 2021

URODZYSTOŚĆ JEZUSA CHRYSTUSA KRÓLA WSZECHŚWIATA

J 18, 33b-37

Piłat powiedział do Jezusa: «Czy Ty jesteś Królem żydowskim?». Jezus odpowiedział: «Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?». Piłat odparł: «Czy ja jestem Żydem? Naród Twój i arcykapłani wydali mi Ciebie. Co uczyniłeś?». Odpowiedział Jezus: «Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd». Piłat zatem powiedział do Niego: «A więc jesteś królem?». Odpowiedział Jezus: «Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu».

Liczne badania potwierdzają, że zachorowalność na depresję wzrasta. Dotyczy to szczególnie krajów rozwiniętych. Im większy dobrobyt, tym większa skłonność ludzi do zaburzeń depresyjnych. Ma na to wpływ wiele czynników. Z punktu widzenia kryteriów zdrowej duchowości i osobowości, jednym z powodów zaburzeń depresyjnych, uznawanym we wszystkich szkołach psychoterapeutycznych, jest osłabienie relacji i głęboko utrwalona żałoba z powodu braku wystarczających więzi. Są również teorie genetyczne i biologiczne. One również mają ogromne znaczenie. Większość badaczy zagadnienia depresji na pierwsze miejsce wysuwa jednak osłabienie więzi. Taka jest cena utrzymania dobrobytu. Nie ma czasu się spotkać, wypoczywać razem, na nic nie ma czasu, bo jego większą część zajmuje praca. Ludzie żyjący w krajach uboższych mają często więcej czasu dla siebie i na spotkania z innymi. Są szczęśliwsi, zdrowsi, mniej narażeni na depresję.

Warto pamiętać, że nasze relacje i więzi nie ograniczają się li tylko do tych czysto ludzkich z rodziną, przyjaciółmi i znajomymi. Dzisiaj coraz częściej też rezygnujemy z relacji z Bogiem. Z jakiego powodu? Odpowiedź jest prawie zawsze taka sama: z powodu braku czasu. Nie mamy czasu na regularną modlitwę, nie mamy czasu na regularną spowiedź i niedzielną Eucharystię, nie mamy w końcu czasu na lekturę Pisma św., o medytacji Bożego Słowa i uczestnictwie w rekolekcjach nie wspominając. Carl Gustav Jung – ceniony szwajcarski psychiatra – często mówił, że u człowieka po czterdziestym roku życia najważniejszym wymiarem integrującym osobowość jest wymiar religijny, zatem większość problemów, z jakimi ludzie przychodzą do psychiatrów czy psychoterapeutów – zaburzenia depresyjne, zaburzenia jedzenia, nastroju, więzi – wynikają z zaniedbania duchowości (por. K. Grzywocz, „Patologia duchowości”, Kraków 2020, s. 39).

Dzisiaj, gdy obchodzimy uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata, warto zastanowić się nad naszą z Nim relacją. Zwłaszcza teraz, w okresie po pandemii, gdy te więzi zostały jeszcze bardziej nadwątlone. Często tym, co nie pozwala nam wejść w zażyłą relację z Bogiem jest właśnie Jego „królewskość”. Nie jesteśmy w stanie w stanie stworzyć z Bogiem – królem relacji przyjacielskiej. To ładnie brzmi, ale to przecież jest nierealne – uważa wielu z nas. Mogę być posłusznym sługą, ale przyjacielem? Mieć własne zdanie, z którym Bóg się liczy? Nie, ja muszę być sługą posłusznym i słuchać, co Bóg do mnie mówi. A przecież mamy prawo z Bogiem pertraktować – tak jak Abraham, kiedy starał się ocalić Sodomę i Gomorę. To archetypiczna, symboliczna scena, pokazuje dojrzałość człowieka w relacji z Bogiem.

Jezus jest królem, ale nie w znaczeniu, jakie znamy z naszych ziemskich monarchii. Jezus, jak to ma w zwyczaju, także tę kwestię stawia na głowie, czyli, w ostatecznym rozrachunku, na nogach. Jego królewski płaszcz to kawałek czerwonej szmaty. Berłem trzcina. Koroną czapa z ciernistych gałęzi. A tronem szubienica, czyli krzyż. Jakbyśmy się więc nie starali, Jezusowi nie będzie do twarzy w gronostajach, tiarach i złotych łańcuchach. Również nasza z Nim relacja nie powinna mieć nic wspólnego z relacją wszechmocny król – zdyscyplinowany poddany. Wszak Jezus sadza nas ze sobą na swoim tronie (Ap 3,21 – „Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie”). Jego zaś wszechmoc najpełniej przejawia się, jak czytamy w „Pierwszej modlitwie eucharystycznej o tajemnicy pojednania”, nie tyle w despotycznym władaniu, co w „łasce przebaczenia”.

Nasz Bóg jest Miłością, która „gniewem się nie unosi”. Juliana z Norwich mówi, że Bóg na grzech człowieka nie reaguje gniewem, ale współczuciem. Widząc, jak grzeszymy, nie ciska w nas piorunami, ale biegnie nam na ratunek. Znacie Boga, który jest Miłością? Macie takiego Przyjaciela? Jego poznanie dokonuje się bowiem na drodze przyjaźni. Nie studiów i dysputy. Nie służalczego poddania bezwzględnemu omnipotensowi. Na drodze przyjaźni, która owocuje znajomością wynikającą z komunii, bycia razem. Przyjaźń daje nie tylko poznanie, ale i poczucie siły. Nadzieję. Przekonanie, że razem z Przyjacielem mogę być szczęśliwy i spełniony. Zwłaszcza z Przyjacielem, który jest Królem. Zadbajcie o swoje więzi, relacje i przyjaźnie. Także o przyjaźń z Bogiem.

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas:

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ewangeliarz redaguje:

Autorzy:

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas!