Ewangeliarz Niedzielny
Zmartwychwstanie Pańskie 2023 roku
EWANGELIA: J 20,1-9.
Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono. Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych.
+ + +
Wielu, zwłaszcza w Polsce, twierdzi że Kościół jest dzisiaj prześladowany; że Kościoła trzeba bronić; że wciąż trzeba odpierać ataki wrogów i nieprzyjaciół na wszystkich frontach duchowej walki. Mój znajomy w Wielki Czwartek pokazał mi pocisk karabinowy, który wyciągnął kiedyś z murów irackiego kościoła. Tych „kościelnych” łusek miał zresztą więcej. Kiedy jakiś biskup albo ksiądz mówi mu, że Kościół w Polsce jest prześladowany, on pokazuje taki właśnie pocisk wyciągnięty ze ściany irackiej świątyni i pyta, jak powinniśmy w takim razie nazwać to, co się dzieje w Iraku i w tak wielu innych miejscach świata.
Czasem mam wrażenie, a mówię to także z mojego osobistego doświadczenia, że wygodniej jest nam się nad sobą użalać i głośno mówić o zagrożeniach czy wyimaginowanych prześladowaniach. Te przecież rodzą lęk, którym łatwo można usprawiedliwić swój brak zapału, brak gorliwości, zniechęcenie czy w końcu lenistwo. Skoro atakują, to muszę się schować, zejść do schronu, zabarykadować w twierdzy, by… przeczekać.
W tym kontekście zauważmy, że wśród Apostołów, pierwszą reakcją na pusty grób był również lęk, popłoch i ucieczka. Kobiety biegną do Apostołów. Apostołowie biegną do pustego grobu. Tam niby wierzą, ale ciągle wątpią. Godziny między odkryciem zakrwawionych płócien a spotkaniem ze Zmartwychwstałym zdają się mijać pod znakiem zgrozy. Lęk uczniów jest zrozumiały, gdy pomyślimy o tym, przez co przeszli: nocne aresztowanie Jezusa, proces, ukrzyżowanie, wieczór szabasowy, bezsenna piątkowa noc i ciemny, beznadziejny dzień szabasu. Tłuczenie się z myślami co do własnej przyszłości. A tutaj jeszcze pusty grób i w tle podejrzenie o kradzież ciała. Ten lęk jednak przemija w momencie, gdy oko w oko stają ze Zmartwychwstałym Panem.
Kiedy spotykamy w swoim życiu Zmartwychwstałego Chrystusa, On dokonuje rzeczy niemożliwych. Tak jak niemożliwe jest odwalenie kamienia grobowego i wyjście z grobu, jak niemożliwe jest Zmartwychwstanie. Lęk wówczas przemija. Apostołowie podejmują misję, której opis słyszeliśmy w pierwszym czytaniu. Ta misja aż trzy razy nazwana jest słowem „świadectwo”. Świadectwo to głoszenie sobą. Świadectwo to głoszenie czynem. Świadectwo to głoszenie postawą. Tam gdzie jest lęk, tam nie będzie świadectwa, bo lęk skutecznie świadectwo zabija. Kościół – a więc my wszyscy – nie został wezwany do lęku, ale do świadectwa, że Bóg jest, że Chrystus żyje i działa: w moim życiu osobistym, w mojej rodzinie, w mojej parafii. Możecie dzisiaj o sobie powiedzieć, że jesteście świadkami działania Boga?
W pierwszym czytaniu, gdy jest mowa o świadectwie, użyte jest greckie słowo „martyres”. Słowo to wskazuje na świadków i męczenników. Co innego mówić o Zmartwychwstałym, a co innego zaświadczyć o zmartwychwstaniu Jezusa męczeństwem. Apostołowie, choć najpierw zalęknieni, po spotkaniu ze Zmartwychwstałym, mieli w sobie tak wielką odwagę, która pozwoliła im dać świadectwo zakończone męczeństwem. O czym świadczą? Czego są świadkami? Za co umierają? Co warto jest poświadczyć swoją śmiercią? A wy sami, za jaką prawdę byście oddali życie?
Życzę wam realnego, osobistego spotkania ze Zmartwychwstałym. Takie spotkanie początkowo zawsze rodzi lęk. Później jednak jest źródłem niezwykłej odwagi. Odwagi, której nie jest w stanie nic pokonać. Nawet wyimaginowane prześladowania Kościoła czy urojone, a skrzętnie wykorzystywane przez polityków, ataki na św. Jana Pawła II. To właśnie za Świętym Papieżem Polakiem chciałbym dzisiaj powtórzyć: „Nie lękajcie się!”. „Nie lękajcie się!”. „Nie lękajcie się!”.