Ewangeliarz Niedzielny
Czytanie z Księgi Wyjścia
Po przybyciu na pustynię Synaj Izraelici rozbili obóz na pustyni. Izrael obozował tam naprzeciw góry.
Mojżesz wszedł wtedy na górę do Boga, a Pan zawołał na niego z góry i powiedział: «Tak powiesz domowi Jakuba i to oznajmisz Izraelitom: Wy widzieliście, co uczyniłem Egiptowi, jak niosłem was na skrzydłach orlich i przywiodłem was do Mnie. Teraz, jeśli pilnie słuchać będziecie głosu mego i strzec mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich narodów, gdyż do Mnie należy cała ziemia. Lecz wy będziecie Mi królestwem kapłanów i ludem świętym».
+ + +
Minęły zaledwie miesiące, odkąd Izraelici opuścili Egipt. Ich wyzwolenie było niezwykle dramatyczne. Plagi, rozstąpienie się mórz i upokorzenie jednego z supermocarstw starożytnego świata były środkami, za pomocą których Bóg doprowadził ich do wolności.
Teraz Bóg wezwał Mojżesza na górę na spotkanie twarzą w twarz. Bóg chciał jasno przedstawić swoje oczekiwania i obietnice. Przypomniał Mojżeszowi wszystkie wydarzenia ostatnich dni – upokorzenie Egiptu i cudowną ucieczkę z niewoli. Wszystko, czego wymagał od Izraelitów w zamian, to wierność i posłuszeństwo. Jeśli będą wierni przymierzu i Bożym przykazaniom, staną się umiłowanym ludem Boga, działając zarówno jako przykład, jak i pośrednik dla narodów Ziemi.
Brzmi to nieskomplikowanie i na pewnym poziomie tak jest. Ale stałość nie jest powszechną ludzką cnotą, a Izraelici nie byli inni. Ich marsz przez pustynię był smutną i gwałtowną sagą skarg i szemrania przeciwko Mojżeszowi i Bogu. Często wyrażali pragnienie powrotu do Egiptu i niewoli. W ich szeregach szerzyło się nieposłuszeństwo i bunt.
Duch buntu w końcu wybuchł w całkowitym odstępstwie i bałwochwalstwie w osławionym incydencie Złotego Cielca. Zanim ta długa i smutna opowieść dobiegła końca, całe pokolenie urodzone w Egipcie już nie żyło. Ludzie zostali skazani na wędrówkę po pustyni przez 40 lat, aby mogli się oczyścić i zahartować.
Wydaje się, że ludzie często psują Boże plany i błądzą w złym kierunku. Dlaczego wierność i stałość są tak trudne? Możemy sprzeciwić się temu, że Izraelici widzieli potężne czyny Boga, a my nie. Nie wydaje się jednak, by to im pomogło, ponieważ zbuntowali się pomimo tego, że byli świadkami tych spektakularnych wydarzeń.
Podróż Izraelitów przez pustynię jest metaforą naszego życia. Stawiamy czoła wielu wyzwaniom, pokusom i rozproszeniom. Kiedy podejmujemy rozsądny wysiłek, by wiernie kroczyć Bożymi drogami, Bóg nam pomaga. Jeśli odrzucamy Bożą przyjaźń, znacznie trudniej jest Bogu zmniejszyć nasze brzemię. Skupienie naszych umysłów i serc na Bogu i boskiej ścieżce, którą Bóg nam dał, sprawi, że nasza podróż będzie o wiele łatwiejsza i bardziej satysfakcjonująca. Bóg nie prosi nas o doskonałość, ale o wierność i wytrwałość.
Według Pawła jest to najbardziej widoczne w życiu, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa. Bóg mógł poczekać, aż osiągniemy stan bliski doskonałości, zanim posłał Jezusa na świat, ale tego nie zrobił. Bóg spotkał nas tam, gdzie byliśmy, tak jak spotyka nas tam, gdzie jesteśmy dzisiaj. Jezus umarł za nas, gdy byliśmy jeszcze pogrążeni w grzechu. Jest to dowód obfitej Bożej miłości i miłosierdzia. Bóg zdecydował się przejść tę drogę razem z nami. W podobny sposób nie powinniśmy mieć nierealistycznych oczekiwań wobec innych. Możemy spotykać się z ludźmi tam, gdzie się znajdują, towarzysząc im i dodając im otuchy, wsparcia i nadziei.
Jezus był poruszony współczuciem dla tłumów, które były nękane wątpliwościami i bezradne. Nie mieli prawdziwych wskazówek i nie mieli pojęcia, gdzie się zwrócić ani co robić dalej. Dziś wiele osób znajduje się w podobnej sytuacji. Jego uwagi na temat żniwa i robotników są dziś tak samo prawdziwe, jak wtedy. Potrzeba jest naprawdę wielka, a wielu jest uwięzionych w życiu pełnym rozpaczy i niepewności i tęskni za towarzyszami w podróży. Ale robotników jest niewielu – i nie chodzi tu tylko o liczbę.
Robotnicy muszą sami wiedzieć, dokąd zmierzają i muszą mieć to samo współczucie dla innych, co Jezus. Bycie pasterzem dla ludzi nie oznacza nakładania na nich ciężarów. I z pewnością nie oznacza formalistycznej sztywności i wycofywania się w złotą przeszłość, która jest mitem i fantazją. Jezus umocnił swoich uczniów Duchem Świętym i posłał ich, aby głosili ludziom pocieszające i zachęcające wieści: Bóg był bardzo blisko nich. Dowodem na to było wiele uzdrowień i egzorcyzmów.
Wielu ludzi wciąż tęskni za tym zapewnieniem i znakiem nadziei. Możemy wyświadczyć Bogu wielką przysługę, będąc latarnią nadziei, zachęty i przewodnictwa dla tych, którzy zmagają się z trudnościami na swojej życiowej drodze.