EWANGELIARZ NIEDZIELNY, 20 listopada 2022
Niedziela Chrystusa Króla Wszechświata
Łk 23, 35-43
Gdy ukrzyżowano Jezusa, lud stał i patrzył. A członkowie Sanhedrynu szydzili: «Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli jest Mesjaszem, Bożym Wybrańcem».
Szydzili z Niego i żołnierze; podchodzili do Niego i podawali Mu ocet, mówiąc: «Jeśli Ty jesteś Królem żydowskim, wybaw sam siebie».
Był także nad Nim napis w języku greckim, łacińskim i hebrajskim: «To jest Król żydowski».
Jeden ze złoczyńców, których tam powieszono, urągał Mu: «Czyż Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas».
Lecz drugi, karcąc go, rzekł: «Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież – sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił».
I dodał: «Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa».
Jezus mu odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam ci: Dziś będziesz ze Mną w raju».
Święto Chrystusa Króla zostało wprowadzone do liturgii stosunkowo niedawno bo w 1925 r. decyzją papieża Piusa XI. Idea intronizacji i przyjęcia Chrystusa za Króla jest rozwinięciem aktu poświęcenia się Najświętszemu Sercu Jezusowemu. Do rozwoju tej pobożności przyczyniły się widzenia francuskiej wizytki św. Małgorzaty Marii Alacoque (†1690).
Na przełomie XIX i XX w., w czasach, gdy Kościół był skonfliktowany ze światem (nauką, ruchami wyzwoleńczymi, modernizmem) i pojmował siebie jako oblężoną twierdzę, idea intronizacji stanowiła panaceum na potrzebę przynależności do czegoś zwycięskiego i miała dawać siłę do walki ze złym światem.
Czy dzisiaj te sentymentalne formy nabożeństwa zachowują nadal siłę oddziaływania, czy pociągają lud wierny do Boga, czy też są tylko pozostałością dawnej pobożności, niech każdy oceni sam. Faktem jest, że tytułu „Chrystus Król” w żaden sposób nie da się uzasadnić biblijnie.
Papież wprowadzając tę uroczystość do kalendarza liturgicznego uzasadniał, że „już od dawna weszło w powszechny zwyczaj, iż w przenośnym tego słowa znaczeniu nazywano Chrystusa Królem, a to z powodu najwyższego stopnia dostojeństwa” (Encyklika Quas Primas). Oczywiście wiele tekstów biblijnych potwierdza władzę i dostojeństwo Zmartwychwstałego Pana jak choćby te słowa: „dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi” (Mt 28,18), ale czy to oznacza, że Jezusowi należy przypisać tytuł, od którego sam się dystansował?
Pokusa królestwa
Izraelskie plemiona egzystowały początkowo bez państwa. Wobec zagrożeń zewnętrznych organizowały się pod wodzą doraźnych przywódców. Dopiero pod koniec epoki sędziów wyłania się idea królestwa. Jak przekazuje to autor księgi Samuela, starsi ludu zażądali: „ustanów nad nami króla, aby nami rządził, tak jak to jest u innych narodów” (1Sm 8,5). Budziło to sprzeciw proroka Samuela, lud Izraela bowiem nie miał być „tak jak inne narody” (por. 1 Sm 8,20). Dla Samuela ostatniego z sędziów było jasne, że to nie jego odrzucają, lecz Boga jako króla nad sobą (por. 1Sm 8,7). Pod naporem starszyzny Samuel zgadza się zostawiając jednak ostrzeżenie i przestrogę: „Oto jest prawo króla mającego nad wami panować: Synów waszych będzie on brał do swego rydwanu i swych koni, aby biegali przed jego rydwanem. (…) Córki wasze zabierze do przyrządzania wonności oraz na kucharki i piekarki. Zabierze również najlepsze wasze ziemie uprawne, winnice i sady oliwkowe, a podaruje je swoim sługom. Zasiewy wasze i winnice obciąży dziesięciną i odda ją swoim dworzanom i sługom. … .” (1Sm 8, 11-18).
Dalszy bieg historii Izraela pokazał, że ostrzeżenia te nie były na wyrost. Księgi królewskie stanowią niekończącą się krytykę instytucji króla. Niewielu z królów Izraela zasłużyło na pozytywny osąd. Większość spotykała się z ostrym potępieniem: „Słuchajcie słowa Pańskiego, wodzowie sodomscy (…) Obrzydłe Mi jest wznoszenie dymu; święta nowiu, szabaty, zwoływanie świętych zebrań … . Ręce wasze pełne są krwi. (…) Przestańcie czynić zło!” (Iz 1,10-16).
W czasach Jezusa dawne królestwo Dawida, było prowincją rzymską. Nacjonalistyczne dążenia mieszały się z religijnymi oczekiwaniami, aby to Bóg królował nad Izraelem. Marzeniem wielu była teokracja. Wyrazicielem tych oczekiwań jest Natanael, który stając wobec Jezusa wyznaje: „Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela!” (J1,49). Również tłum nakarmiony do syta chce „porwać [Jezusa], aby obwołać Go królem” (por. J 6,15).
U progu swojej działalności, ewangelie synoptyczne (Mt i Łk) przekazują nam, że Jezus udał się na pustynię. Tam podlegał pokusom. Jedna z pokus dotyczyła władzy i panowania. Jak mówi autor biblijny szatan „pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego: Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon” (Mt 4,8). Odpowiedź Jezusa to nie tylko odrzucenie kolejnej pokusy. To uznanie, że tylko Bóg jest królem: „Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz” (M1 4,10). Faktycznie Jezus nie swoje królestwo zamierzał głosić.
Królem jest Bóg
Jezus reprezentował tradycję prorocką. Celem Jego misji było zapoczątkowanie królestwa Bożego, poświadcza to najstarsza tradycja (zob. Mk 1,15). Chodziło zatem o odnowienie Izraela jako ludu Bożego na przyjęcie panowania Boga jako króla. W Jego działalności nie było nic, co miałoby na celu przywrócenie politycznego królestwa Izraela.
Jezus nie głosił siebie, ale orędzie o królestwie Bożym. W żadnej z czterech ewangelii Jezus nie nazywa siebie królem. Ten tytuł uporczywie przypisują mu inni: Polityczni wizjonerzy, tacy jak Natanael, którzy nie rozumieją misji Jezusa stąd wciąż dopytują: „Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?” (Dz 1,6). Tłumy, zauroczone wizją ekonomicznego dostatku. Piłat oraz żołnierze, bynajmniej nie po to, aby Go uhonorować, ale oskarżyć lub wyszydzić.
W opisie sądu przed Piłatem według Jana, na pytanie: „Czy Ty jesteś Królem Żydowskim?” (J18,33.37), brzmi nam w uszach odpowiedź Jezusa: ”Tak jestem królem”! Tak tłumaczono te słowa w trzecim wydaniu Biblii Tysiąclecia i tak je słyszeliśmy z czytań mszalnych. W oryginale greckim i w nowych tłumaczeniach odpowiedź Jezusa wskazuje na dystans do tego tytułu, który w formie oskarżenia chce Mu przypisać Piłat. Jezus odpowiada: „Ty mówisz, że jestem królem” (J 18,37 zob. tłum interlinearne, Biblia Ekumeniczna, przypis w Biblii Tysiąclecia wydanie V; również Wulgata, która była oficjalnym tekstem do połowy XX w. podążała za tekstem oryginalnym: „Tu dicis quia rex sum ego” – „Ty mówisz, że królem jestem ja”).
W Apokalipsie tytuł „króla” odniesiony do Jezusa (zob. Ap 17,14;19,16), ma za zadanie wskazać na Jego panowanie i władzę, na zwycięstwo nad nad żywiołami świata (zob. Ga 4,3) symbolizowanymi w Apokalipsie przez Bestię (Ap 17,2, 11, 13).
W ustach Piłata tytuł „król żydowski” ma sens czysto polityczny i jest próbą ustalenia winy. Jako Prefekt rzymski, był legalistą, chciał zatem uzyskać prawną podstawę do skazania Jezusa na śmierć. „Król żydowski” to dobre usprawiedliwienie wyroku i taki ostatecznie zawieszono na krzyżu.
Czy jednak Jezus wywodzący się z królewskiego rodu Dawida nie miał tytułu do tego, aby być nazywany królem? Ewangelie synoptycznie nie pozostawiają wątpliwości, co do Jego rodowodu. Jego celem nie jest jednak uzasadnienie królewskich roszczeń, ale mesjańskiego posłannictwa. Każdy król był z urzędu Bożym pomazańcem (hbr. masziah, arm. mesziha, gr. christos – namaszczony).
Mesjasz to człowiek namaszczony, czyli posłany przez Boga. Przez Niego działa Bóg. Dlatego jest nazywany również Synem Boga (zob. Ps 2,7; Mk 1,11). Jest to uprzywilejowany przez wszystkich ewangelistów tytuł chrystologiczny. Sam Jezus natomiast, ze względu na konotacje polityczne, dystansował się od tytułu mesjańskiego (zob. Mk 8,30).
Wypełnienie misji
Na progu Ewangelii, Łukasz wkłada w usta Symeona słowa, które w postaci hymnu streszczają misję Jezusa: „moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela” (Łk 2,30). Aby ten program mógł być zrealizowany lud Izraela winien najpierw przyjąć misję Jezusa, w przeciwnym wypadku nie spełni swojego powołania wobec narodów.
„Gdy ukrzyżowano Jezusa, lud stał i patrzył” odnotowuje Łukasz. Z drugiej strony była grupa przywódców, przedstawicieli Sanhedrynu, ci przeciwnie, razem z żołnierzami szydzili z Niego. Znamienny jest jeszcze inny szczegół. O ile „lud stał i patrzył”, a więc był pod krzyżem, to uderzający jest brak jakiejkolwiek wzmianki o uczniach. Są tam nieobecni. Ostatnia wzmianka o nich pojawia się przy opisie modlitwy Jezusa w Ogrodzie Oliwnym. Potem tylko Piotr z daleka idzie za pojmanym Mistrzem. Pozostali rozproszyli się zaraz po pojmaniu Jezusa. Jest za to lud. To o niego tu chodzi!
W tej decydującej chwili życia Jezusa ważny jest lud (gr. laos). Nie chodzi bynajmniej o jakąś masę ludzi, tłum (gr. ochlos – termin pozbawiony znaczenia historio-zbawczego), pozbawiony przywódcy, kierunku, podmiotowości, przypadkowy produkt społeczny, ale o lud – lud Boży, przedmiot Bożego wybrania, działania i historii zbawienia, podmiot relacji i przymierza z Bogiem, lud, który słucha, mówi, działa (zob. Wj 4,30; 24,3.7; 32,1). W Ewangelii Łukasza termin ten (gr. laos) spełnia bardzo ważną rolę, zwykle pozytywną np. gdy konkluduje opis nauczania Jezusa w Świątyni słowami: „cały lud słuchał Go z zapartym tchem” (por. Łk 19,48; zob. także: Łk 1,77; 2,10; 7,1; 8,47; 18,43; 20,6.45; 24,19).
Teraz tenże lud jest obecny pod krzyżem, patrzy ze współczuciem. Jeszcze niedawno ten sam lud, w czasie sądu przed Piłatem trzykrotnie domagał się „ukrzyżuj Go!” (Łk 23,21-23). Ale już w czasie drogi krzyżowej szedł za Nim, a kobiety płakały (Łk 3,27). Teraz stoi i patrzy, przyjmuje postawę pozytywną współczującą i wyczekującą, jak pod Górą Synaj (zob. Wj 24,7). Wreszcie ten lud zostanie obmyty i związany krwią Przymierza (Łk 22,19 zob. Wj 24,8).
W czasie Ostatniej Wieczerzy, Jezus widząc nieuchronny kierunek działań Jego przeciwników, wypowiada słowa, które nadają sens nie tylko zbliżającej się śmierci, ale całej Jego misji: „To jest Ciało moje, które za was będzie wydane … . Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana” (Łk 22,19-20). Słowa te można streścić następująco: ‘tak jak ten chleb, moje życie zostanie przełamane, a krew przelana za was, dzięki temu nie będzie daremne’.
„Za was” czyli za kogo? Aby Dobra Nowina dotarła do „wszystkich”, musi być przyjęta przez „was” (Łk 22,19-20) – lud Izraela. Cała misja Jezusa była nakierowana na zgromadzenie Izraela i przekazanie mu misji jednania narodów z Bogiem. Teraz wreszcie staje się to możliwe: „ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów” (J 4,22). Obecność ludu pod krzyżem oznacza, że misja Jezusa nie była daremna, została przyjęta przez lud Izraela.
Być ludem Bożym
Bóg chce zbawienia wszystkich ludzi. W tym celu rozpoczął historię zbawienia od powołania jednego – Abrahama. Z niego wyrósł lud Izraela, którego Bóg wybrał i przed długie dzieje historii zbawienia przygotowywał na wypełnienie misji jaka została mu powierzona: lud ten ma by światłem na oświecenie pogan (por. Łk 2,30).
Tak rzeczywiście się stało. Już w drugim pokoleniu (ok. 89-96 r.), autor Pierwszego Listu św. Piotra (uczeń Piotra) pisze do Kościołów Azji Mniejszej wywodzących się w większości z narodów – pogan: „jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem [Bogu] na własność przeznaczonym, aby ogłaszać dzieła potęgi Tego, który was wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła, wy, którzy byliście nie-ludem, teraz zaś jesteście ludem Bożym, którzy nie dostąpiliście miłosierdzia, teraz zaś jako ci, którzy miłosierdzia doznali” (1P 2,9-10). To jest Dobra Nowina również dla nas!
Miłosierdzie, o którym pisze autor listu, nie spadło na pogan, a więc i na nas, niespodziewanie, poza czasem i historią, ale zostało przyniesione i przepowiadane przez lud Izraela, wielu z nich znamy pod imionami Apostołów i ich współpracowników, wielu pozostało anonimowymi, ich udział w misji ograniczał się tylko do udzielenia gościny i podania kubka wody (zob. Mk 9,41), ale nie był bez znaczenia.
Pewnym jest to, że bez Dwunastu, bez szerokiego grona uczniów (72), mężczyzn i kobiet (Łk 8,2; Dz 5,14), a potem stu dwudziestu (Dz 1,15), oraz tysięcy nawróceń pośród Żydów (zob. Dz 2, 41 – ok. trzech tysięcy; Dz 4,4 ok. pięciu tys.), zwykłych ludzi, ale i faryzeuszów (Dz 15,5) i kapłanów (Dz 6,7), misja Jezusa nie powiodłaby się, a Izrael nie wypełnił swojego powołania.
Jezus przy całej trosce o każdego z osobna miał na myśli zawsze cały lud Boży. To jest bowiem przez Boga chciane narzędzie i znak naszego zbawienia. Nie da się być chrześcijaninem, naśladować Chrystusa samemu w pojedynkę, z pominięciem innych. Wszystkie przykazania, napomnienia, pouczenia, cały etos Kazania na górze nie ma racji bytu bez ludu, wspólnoty, bez innych. Bez bliźnich nie można kochać bliźniego. Dlatego Kościół jest dla nas szansą, przestrzenią, w której Ewangelia jest nie tylko dana i zadana, ale w ogóle możliwa.
Miłość, przebaczenie, solidarność, pojednanie nastawione jest na budowanie więzi, wspólnoty, ludu Bożego, w ten sposób Bóg uświęca swoje imię (zob. Ez 36,23-28 ). Aby to dotyczyło całego Kościoła, najpierw musi być realizowane w małżeństwie, rodzinie, w każdej relacji międzyludzkiej, w lokalnych wspólnotach, parafiach. To jest Dobra Nowina dla nas. Nie chodzi o to, abym był herosem, ale abym budował społeczność ludu Bożego, abym był dla małżeństwa, rodziny, parafii, bliźnich. To jest droga naszego zbawienia.