Dobra Nowina o końcu świata

EWANGELIARZ NIEDZIELNY, 14 listopada 2021

XXIII NIEDZIELA ZWYKŁA

Mk 13, 24-32

Jezus powiedział do swoich uczniów:

«W owe dni, po wielkim ucisku, „słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy będą spadać z nieba i moce na niebie” zostaną wstrząśnięte.

Wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłokach z wielką mocą i chwałą. Wtedy pośle On aniołów i „zgromadzi swoich wybranych z czterech stron świata, od krańca ziemi po kraniec nieba”.

A od figowca uczcie się przez podobieństwo. Kiedy już jego gałąź nabrzmiewa sokami i wypuszcza liście, poznajecie, że blisko jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie te wydarzenia, wiedzcie, że to blisko jest, u drzwi.

Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą. Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec».

 

Marek, któremu tradycja zgodnie przypisuje autorstwo drugiej Ewangelii kanonicznej, przekazując katechezę apostolską, koncentruje się głównie na opisie czynów Jezusa. Praktycznie nie ma w niej dłuższych mów Chrystusa z wyjątkiem dwóch (4,1-34 i 13, 1-37).

Dzisiejsza perykopa jest fragmentem drugiej przekazanej przez Marka mowy, której Biblia Tysiąclecia nadaje tytuł: „Mowa o zburzeniu Jerozolimy i przyjściu Chrystusa”. Tekst ten posiada wyraźne cechy apokaliptyczne. Jest w nim wiele odniesień do wydarzeń historycznych ale też  znaków kosmicznych jak zaćmienie słońca i spadające gwiazdy.

Marek w sposób syntetyczny ujął prorockie symbole i historyczne wydarzenia w jeden blok (13, 1-37) nadając im rangę znaków poprzedzających przyjście tajemniczej postaci Syna Człowieczego (w. 26).

 

Znaki i proroctwa

W roku 63 przed Chrystusem, Pompejusz zdobył Jerozolimę i wtargnął do miejsca Świętego Świętych („ohyda spustoszenia” zob. w. 14).

W Judei i Galilei napięcia społeczne wywołane obecnością okupanta nawarstwiały się. W 44 lub 46 roku n.e. w Judei wystąpił fałszywy mesjasz, Teudas, który zgromadził wokół siebie partyzantów i rozpoczął walkę z Rzymianami. Dziesięć lat później niejaki prorok „Egipcjanin” porwał za sobą grupę Żydów. (fałszywi mesjasze, zob. w. 21). Wszyscy skończyli jak buntownicy.

W 66 r. doszło do wybuchu powstania żydowskiego przeciwko panowaniu rzymskiemu. Wewnętrzne konflikty i przeważająca siła wroga doprowadziły jednak do nieuchronnego upadku Jerozolimy. W 70 r. Miasto zostaje zburzone a Świątynia spalona (zob. w. 2).

Gdy w 66 r. wybuchły pierwsze walki żydowskich powstańców z Rzymianami, większość chrześcijan opuściło Judeę i znalazło bezpieczne schronienie w Pelli za Jordanem (zob. w. 14).

Znaki na niebie zapowiadające katastrofę kosmiczną (zob. w. 24) wyraźnie nawiązują do Księgi Izajasza: „Bo gwiazdy niebieskie i Orion nie będą jaśniały swym światłem, słońce się zaćmi od samego wschodu, i swoim blaskiem księżyc nie zaświeci” (zob. Iz 13, 10). W Starym Testamencie takie fenomeny kosmiczne były rozumiane jako metafora wskazująca na zbliżający się dzień gniewu Bożego – dzień sądu. Stąd Kościół zwykł odczytywać te teksty na koniec roku liturgicznego jako zapowiedź końca świata i powtórnego przyjścia Chrystusa.

Tak jak u Izajasza, tak również w mowie Jezusa oprócz katastroficznych znaków  uwagę przykuwa pozytywne zakończenie. U Izajasza czytamy: „Zaiste, Pan zlituje się nad Jakubem, i znowu sobie obierze Izraela” (Iz 14,1). Jezus zaś roztacza nad nami wizję Syna Człowieczego, przychodzącego z góry, na obłokach, aby zgromadzić swoich wybranych z czterech stron świata (por. w. 27).

 

Syn Człowieczy

„Syn Człowieczy” to po prostu człowiek. Tak więc tytuł ten sam w sobie nie ma jakiegoś szczególnego znaczenia. Na Bliskim Wschodzie tworzono pewne zwroty językowe, aby nadać bardziej dostojny charakter, lub wyrazić z emfazą cechę wyróżniającą osobę, np. tytuł „syn wojny” wskazywał na wybitnego wojownika, a „syn zepsucia”, na człowieka całkowicie zdemoralizowanego.

Jezus mówiąc o „Synu Człowieczym” niewątpliwie wskazuje na swoje prawdziwe człowieczeństwo, ale przede wszystkim odwołuje się do siódmego rozdziału Księgi Daniela. Stąd zaczerpnął wizję „Syna Człowieczego, przychodzącego w obłokach z wielką mocą i chwałą”. Postać ta w Księdze Daniela jest wysoce symboliczna i wymaga rozszyfrowania. W przeciwnym wypadku słowa Jezusa pozostaną dla nas zupełnie nieczytelne.

Wizja Syna Człowieczego przybywającego na obłokach, poprzedzona jest pełną metafor, a zarazem odniesień historycznych wizją czterech zwierząt (Dz 7,2-8) , z których każde symbolizuje cztery następujące po sobie mocarstwa: (lew) Babilonię, (niedźwiedź) Medów , (pantera) Persów, i wreszcie czwarte, które jest hybrydą różnych bestii, stąd nie posiada nazwy, symbolizuje państwo Seleucydów, zwłaszcza to za rządów Antiocha IV Epifanesa (zob. Dn 7, 2-9), tego, który dał się poznać prześladowaniami Żydów, zbezczeszczeniem Świątyni i przymusową hellenizacją (zob. 1-2 Mch).

Wszystkie te państwa – bestie, wyłaniają się ze wzburzonego morza, to znaczy z chaosu. Na tym tle wyróżnia się postać „jakby Syna Człowieczego” (Dn 7, 13-14). Ta świetlana postać nie wyłania się z wody, ale przybywa na obłokach, z góry,  jak dar z nieba. Jest to postać symboliczna, a odszyfrowanie jej wymaga uwzględnienia całego kontekstu, w którym się pojawia.

Cztery bestie symbolizują społeczeństwa o nieludzkich prawach, które wywodziły się z chaosu i wprowadzały jeszcze większy chaos opierając swoje panowanie na przemocy, niesprawiedliwości, podbojach i zniewoleniu.

„Jakby Syn Człowieczy”, jawi się jako kontrpropozycja i jako taki symbolizuje  również społeczeństwo. W odróżnieniu od tamtych, Syn Człowieczy posiada ludzkie oblicze, to znaczy symbolizuje społeczność o ludzkich cechach: wolną od przemocy i niesprawiedliwości, opartą na miłości, solidarności pokoju i pojednaniu. Tym społeczeństwem w wizji Księgi Daniela może być tylko Izrael czasów ostatecznych.

Jezus utożsamia się z tą właśnie symboliczną, zaszyfrowaną, postacią z Księgi Daniela. Tym samym traktuje siebie jako symbol i uosobienie nowego Izraela żyjącego według wskazań zawartych w Kazaniu na Górze (Mt 5,1-7,29).

 

Nie przeminie to pokolenie

To, co Prorok zapowiadał w księdze Daniela, co było utęsknieniem wielu pokoleń, teraz staje się realną możliwością. Wraz z Jezusem wkracza w świat nowa społeczność   – Izrael czasów ostatecznych. Tam gdzie Bóg wprowadza swoje panowanie, tam również przywraca porządek (kosmos) w świecie.

Syn Człowieczy już zstąpił, wokół Niego gromadzi się nowa społeczność oparta na prawie miłości, pojednania i solidarności. Bóg już teraz przychodzi ze swoim panowaniem. To dokonuje się na oczach i z udziałem uczniów Jezusa (zob. Mt 13, 16-17).

Na razie ma postać małego ziarna. Dlatego Jezus wciąż umacnia wiarę uczniów i poucza ich, że z królestwem Bożym jest jak z ziarnem gorczycy. „Wsiane wyrasta i staje się większe od jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego cieniu” (Mk 4,32). Dynamika rozwoju pierwotnego Kościoła unaoczni prawdziwość tej metafory.

Jezus jest jednak realistą, a nie apokaliptycznym kaznodzieją zaczarowującym rzeczywistość. Dostrzega również to, że są w świecie siły, ludzie a nawet całe środowiska, które nie chcą zmian. Dla nich sprawiedliwość oznacza starty (saduceusze); miłosierdzie głoszone przez Jezusa odbiera sens ich religijnemu rygoryzmowi (faryzeusze); odrzucenie tytułów, to pozbawienie się przywilejów (uczeni w Prawie); a rezygnacja z przemocy, to utrata jakiegokolwiek znaczenia i nadziei (zeloci). Dla nich koniec obowiązującego porządku oznaczałaby rzeczywiście katastrofę, wywrócenie świata do góry nogami, a przyjęcie nowego prawa Ewangelii wymagałaby nawrócenia.

Dlatego Jezus mówi i o teraźniejszym, już zapoczątkowanym panowaniu Boga, o społeczności, którą zbudował wokół siebie, a jednocześnie o nadchodzącym jeszcze Synu Człowieczym. To napięcie obecne w nauczaniu Jezusa nie jest figurą stylistyczną mającą trzymać słuchacza w napięciu, ale wyrazem trzeźwego realizmu.

Panowanie Boga (Królestwo Boże) jest całkowicie i bez reszty darem Boga. Może stać się jednak widoczne i obecne w historii tylko tam, gdzie człowiek w swojej wolności i wierze przyjmie je w swoje życie kształtując Ewangelią swoje środowisko życia. Tam, gdzie dwaj, albo trzej czynią to w imię Jezusa tam jest Kościół.

Przyjście królestwa Bożego domaga się zatem całkowitego zaangażowania się człowieka, tak jakby wszystko zależało od niego. Z syntetyczną precyzją ujmuję to ignacjańska zasada wg. której człowiek powinien zdać się całkowicie i bez reszty na działanie Boga, a jednocześnie postępować tak, jakby wszystko zależało tylko od niego.

Fakt, ze panowanie Boga jest całkowicie i bez reszty sprawą Boga i tak samo sprawą człowieka jest źródłem napięć, gdyż raczej rzadko człowiekowi udaje się całkowicie i bez reszty zaangażować się w sprawę Boga. Tym samym panowanie Boga, które „już” się objawiło, „jeszcze nie” znajduje swojej pełni i domaga się wciąż dopełnienia. O tym mówi Kościół zapowiadając powtórne przyjście Chrystusa.

 

Wiedzcie, że to blisko

Przykład drzewa figowego został dany nie tylko Apostołom towarzyszącym Jezusowi w Jego misji przepowiadania. Jest on przekazany również wszystkim, którzy tak jak my dzisiaj, bierzemy, czytamy i słuchamy tych słów Ewangelii.

Zadaniem Kościoła jest przepowiadanie, że „Syn Człowieczy” już przyszedł, a z nim nowa forma życia w miłości sprawiedliwości i pokoju jest możliwa. Kościół nie może zatem biernie czekać na to, co nadejdzie skoro, ma w ręku Ewangelię, tym bardziej nie może popaść w tryumfalne przekonanie, że dysponując depozytem wiary osiągnął wszystko. Najważniejszą misją Kościoła dla świata jest to, aby sam stał się miejscem – społecznością, w której panowanie Boga staje się widoczne.

Wszędzie tam, gdzie człowiek (Kościół) bierze się sam do zbudowania królestwa Bożego na ziemi, tam mamy do czynienia z najgroźniejszą postacią religii w jej fundamentalistycznej, bezwzględnej odsłonie.

 

Od figowca uczcie się

Dla każdego z nas lektura Ewangelii powinna być okazją, aby przemyśleć na ile przyjmuje jako własną sprawę Bożą. Na ile moje relacje opierają się na przebaczeniu, solidarności, sprawiedliwości, na ile są wolne od wszelkich form przemocy, manipulacji i poniżania? Czy nie ma we mnie bestii, która tylko w chaosie potrafi osiągnąć swoje cele?

Jest to zatem również okazja do nawrócenia. Na różnych etapach życia pojawiają się rzeczy i sytuacje, którym powinniśmy dać kres, wydobyć je i poddać osądowi Ewangelii: zakończyć spory, zatamować nienawiść, wstrzymać się od uprzedzeń, skończyć z narzucaniem swojego ja, dać kres poniżaniu innych; zastopować język pogardy; zerwać z niszczącymi nałogami; przerwać narastającą spiralę przemocy; poniechać niesprawiedliwych korzyści; zamknąć niszczące relacje.

Jest wiele rzeczy którym powinniśmy w swoim świecie nadać definitywny kres. Innego końca świata nie będzie.

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas:

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest

Ewangeliarz redaguje:

Autorzy:

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas!