Co zrobiliśmy z naszym chrześcijaństwem? Na marginesie książki “Chrześcijanie wobec Żydów”

Bardzo okazale wydana przez krakowski WAM książka „Chrześcijanie wobec Żydów. Od Jezusa po inkwizycję XV wieków trudnych relacji” abp. Grzegorza Rysia opisuje piętnaście wieków stosunków chrześcijan/Kościoła do Żydów. Perspektywa półtora tysiąclecia trudnych stosunków wymaga od historyka nie lada umiejętności syntezy.

Opracowania syntetyczne złożonych tematów są bardzo potrzebne i poszukiwane dla potrzeb dydaktycznych i szkolnych. W naszym kraju jest to praca pionierska, która wychodzi naprzeciw tym potrzebom.

Którą część historii chcę kontynuować?

Autor, historyk-mediewista przystępnie analizuje mało znane i rzadko brane pod uwagę w społecznych debatach dokumenty Kościoła. Podstawowym swego rodzaju kompasem całej historycznej narracji abpa Rysia, jest monumentalna, ośmiotomowa edycja tekstów źródłowych dokonana przez S. Simonsohna zatytułowana „The Apostolic See and the Jews”, Toronto 1988-91. Na okładce książki wyróżniono zdanie znakomicie trafiające w samo sedno teologii i historii chrześcijańskiego/rzymsko-katolickiego antyjudaizmu: „Nie ma bliższych sobie religii i nie ma trudniejszej historii”.

Książka rozpoczyna się od ciekawego omówienia, w telegraficznym skrócie dziejów migracji Żydów od niewoli babilońskiej po XVI wiek. Dowiadujemy się jakie były miejsca diaspory żydowskiej w starożytności i w średniowieczu. W XIII wieku Żydzi zaczęli chętnie osiedlać się na terenie Polski oraz Państwa Kościelnego. Czytamy na ten temat m.in.: „Do kolejnej fali migracyjnej (której celem była Polska i Państwo Kościelne) doszło w XIV wieku. Miała ona związek z epidemią dżumy (1348-51), która spowodowała śmierć jednej czwartej populacji europejskiej. Jednym z następstw zarazy była fala pogromów powiązanych z oskarżeniami o zatruwanie studni i szerzenie epidemii” (s. 27).

W zakończeniu książki autor dramatycznie stwierdza: „By zrozumieć to, co zrobiliśmy Żydom, potrzebujemy z pokorą (i przerażeniem?) zobaczyć, co zrobiliśmy z naszym chrześcijaństwem!” (s. 257). Następnie w poszukiwaniu odpowiedzi przywołuje przerażający, antyjudaistyczny motyw ikonograficzny w dwóch obrazach malarskich w kościołach w Koprzywnicy i Cyganku. Są to tzw. Żywe Krzyże. „Krzyż Chrystusa został więc «ożywiony» – wszystkie jego ramiona zostały zakończone dłońmi. Dłoń kończąca dolne ramię krzyża rozbija młotem bramę piekła; górna otwiera kluczem niebo; lewa koronuje Eklezję, a prawa… wbija miecz w głowę Synagogi! Właśnie tak: Krzyż zabija Synagogę” (s. 258-9). Słowa zobowiązującego przesłania od którego katolik/chrześcijanin nie może się uchylić, są zadaniem na najbliższą przyszłość: „Trzeba przyjąć i wziąć odpowiedzialność za całą swoją historię. Wybór, przed jakim ona nas stawia, nie polega na wyparciu tego, co niewygodne, lecz na decyzji, którą z jej części chcę/chcemy kontynuować” (s. 261).

Żydzi, poganie i inni

Książka „Chrześcijanie wobec Żydów” może stanowić impuls, swego rodzaju inspirację do dalszych refleksji i badań na tematy zasygnalizowane przez jej autora. Jednym z nich jest kwestia szeroko opisywana w obcojęzycznej literaturze przedmiotu pod hasłem: „The Partings of the Ways” (Rozejście się dróg). Tej problematyce jest poświęcony rozdział II: „Kościół wychodzi z „Synagogi” (I-III i IV-V w.)”. Nawiązując do czasu bezpośrednio po upadku Świątyni i przesunięcia się środka ciężkości chrześcijaństwa na Zachód, do Rzymu, abp Ryś pisze: „Nurt judeochrześcijański w Kościele nadal istniał i był silny co najmniej do V wieku. Można przytoczyć na to wiele dowodów” (s.32). Poniższe uwagi są próbą naszkicowania takich dowodów przez autora tego tekstu, dla których zwerbalizowania lektura książki stała się dla niego wielce pomocną inspiracją oraz impulsem.

Istnieje wiele powodów aby sądzić, że w starożytności, aż do stosunkowo późnego okresu, Żydzi byli postrzegani z zewnątrz jako grupa etniczna porównywalna z innymi jednostkami, wyróżniająca się własnym Bogiem, własnym kultem i własnym prawem, a nie jako wyznawcy „religii”. Według niektórych nowszych badań, w starożytnym judaizmie należy rozróżnić grupy skupione wokół przymierza abrahamowego i te, które odwoływałyby się do przymierza mojżeszowego. Obaj podzielali rolę, jaką powierzono świątyni i Torze, ale nie rozumieli ich w ten sam sposób. Grupy te sprzeciwiłyby się w kwestii interpretacji „wspólnych fundamentów” judaizmu.

„Prozelici” i „bojący się Boga”

Trzeba nadmienić, że w starożytności nie tylko istniało wiele rodzajów judaizmu, ale także obszar pośredni między nie-Żydami a Żydami, który trudno było sklasyfikować w kategoriach czysto dualnych. W I wieku po Chr. istniały grupy ludzi zdefiniowane albo przez indywidualne wybory, albo przez częściową modyfikację ich pierwotnego statusu. Myślimy tu o takich pojęciach jak „prozelici” i „bojący się Boga”. Pierwsze słowo odnosi się do pogan, którzy dobrowolnie wybrali drogę, która miała ich doprowadzić do stania się częścią narodu żydowskiego. Bardziej zniuansowany jest dyskurs dotyczący tak zwanych „bojących się Boga” (por. Dz 10:2, 22, 35; 13:16, 26) lub „wierzących w Boga” (por. Dz 13:43, 50; 16:14; 17:4, 17; 18:7), wyrażenia używane w odniesieniu do pogan, którzy uznają Pana Izraela za jedynego prawdziwego Boga i nawet uczęszczają do synagog, ale nie podejmując żadnego konkretnego kroku, który uczyniłby ich, według wszelkich intencji, członkami domu Izraela.

Oczywiście współrzędne geograficzne również mają wpływ na ten dyskurs: nie jest zaskakujące, że zjawiska te były bardziej rozpowszechnione w diasporze niż w ziemi Izraela. Status prozelitów i sympatyków był jednak zmienny w zależności od miejsca i czasu; w każdym razie zależał też oczywiście od zasad, które przewodniczyły żydowskiej przynależności.

Pierwsi wyznawcy – Żydzi i poganie

Podstawowym aspektem głoszenia Ewangelii skierowanej do pogan jest potwierdzenie, że nadszedł czas, w którym to ostateczne odsłonięcie może się dokonać. Dokonuje się to dzięki wierze zrodzonej z głoszenia Jezusa Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał. W głoszeniu Ewangelii pozostaje niepodważalne przekonanie, że Bóg, który dał się poznać poganom przez Jezusa Chrystusa, jest Panem Izraela. Naród żydowski pozostaje koniecznym odniesieniem, bo bez niego nie można mówić o tym, że Jezus narodził się z kobiety i urodził pod Prawem (Ga 4,4) oraz pochodzi z rodu Dawida (Rz 1,3).

Z tego wynika proste i jasne twierdzenie o niemożliwości głoszenia Jezusa Chrystusa poganom bez głoszenia im zarówno obecności przymierza między Panem a ludem Izraela, jak i normatywnej wartości Pism Izraela. Przekonanie to zależy od konieczności uznania, że Żydzi otrzymali, zachowali i przekazali słowa, wydarzenia i instytucje, do których należy się odnieść, aby mieć wiarę w jedynego Boga objawionego poganom przez Jezusa Chrystusa.

Jeśli jest pewne, że członkowie pierwszych wspólnot wierzących w Jezusa Chrystusa – poczynając od tzw. Kościoła macierzystego w Jerozolimie – byli i uważali się za Żydów, to równie pewne jest, że bardzo wczesną cechą głoszenia Ewangelii było kierowanie dobrej nowiny także do pogan. To znaczy, że przynajmniej w swoim głównym trzonie ruch związany z głoszeniem umarłego i zmartwychwstałego Jezusa Chrystusa nie przedstawia się jako jedyna grupa składowa prawdziwego Izraela właśnie dlatego, że w jego obrębie znajdują się zarówno Żydzi, jak i poganie.

Wszyscy potomkowie Abrahama

Z pewnością nie wszyscy naśladowcy Jezusa podjęli się niesienia Ewangelii nie-Żydom. Nie należy też pomijać faktu, że sposoby realizacji tej misji, w której wyróżniali się wyznawcy Chrystusa z judeo-hellenizmu, były przyczyną gorzkich wewnętrznych dyskusji. Pozostaje jednak bezsprzeczne, że tym, co odróżniało wiele rodzących się Kościołów lokalnych od wszystkich innych współczesnych ruchów żydowskich był fakt, że na mocy przyjęcia wydarzenia mesjańskiego tworzyły się wspólnoty zarówno Żydów, jak i nie-Żydów; jedni i drudzy mogli w równym stopniu twierdzić, choć na różne sposoby, że należą do potomków Abrahama (por. Ga 3, 26-29).

Zakończenie rozdziału II poświęcone jest analizie listu św. Heronima nt. jego skrajnie negatywnej oceny obrzędów żydowskich. Abp Ryś pisze, że „list pisany jest z narastającą pasją”. Jednak wolno ów list ocenić także jako pisany z narastającą burzą złych emocji i uprzedzeń. Hieronim usiłuje wzmocnić swoje stanowisko odwołując się do autorytetów podobnie jak on myślących (Orygenes, Jan Chryzostom). Nie trzeba dodawać, że stanowisko św. Hieronima i jego autorytetów jest z merytorycznego z punktu widzenia dzisiejszej teologii chrześcijańskiej całkowicie do odrzucenia, przy czym zastanawiać i niepokoić może forma jego Listu Adversus Judeos. Poprzez takie i podobne wypowiedzi Kościół pierwszych wieków nie tylko „wyszedł z Synagogi”, lecz także wypędził ją ze swego wnętrza (s. 69).

Książka znajdzie z pewnością czytelników spośród zainteresowanych nie tylko dialogiem chrześcijańsko-żydowskim ale również historią Kościoła, patrologią, żydowskimi korzeniami chrześcijaństwa, historią średniowiecza, historią papiestwa. Znajduje się w niej także kilka bardzo ciekawych wątków odnoszących się do historii Polski i Europy Środkowo-Wschodniej. Pierwsze komentarze medialne książki zwróciły już uwagę na jej niezwykle poruszające i mocne zakończenie.

Abp Grzegorz Ryś „Chrześcijanie wobec żydów. Od Jezusa po inkwizycję. XV wieków trudnych relacji”

Wydawnictwo WAM

Kraków 2023

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Fot. Adam Walanus

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas:

O rubryce

Proponujemy Państwu nową rubrykę literacką: „Tolle, lege”. Te słowa, które usłyszał niegdyś św. Augustyn, są symbolem wszystkiego, czym jest słowo pisane. Raz w miesiącu przedstawimy książkę ważną, intrygującą, być może kontrowersyjną. Chcemy Państwa zachęcić w nadchodzące jesienne i zimowe wieczory do lektury, bo przecież „Legere necesse est”.

Piotr Mazurkiewicz, redaktor rubryki

O autorze rubryki

Piotr Mazurkiewicz

Piotr Mazurkiewicz

Polonista, czytelnik, wierzący, że książki mogą czynić świat lepszym

Inne recenzje w Tolle, lege

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas!