Trzeci rok tropimy drogi redaktorek i redaktorów „Tygodnika Powszechnego” na łamach pisma. Tak, jak często decyduje o tym przypadek, tak zawsze znajdują tam swoje miejsce, zgodne z obszarem zainteresowań, poszukiwań, talentami. Nawet jeśli pierwotnie ukrytymi.
Jednak Anita Piotrowska, którą gościliśmy w cyklu „Piszą w Tygodniku”, doskonale wiedziała, co jest jej przeznaczeniem zawodowym, bo kino fascynowało Ją od najwcześniejszych lat. Jak przyznała w rozmowie, to zainteresowanie jest uwarunkowane genetycznie, bo Jej rodzice, w małej świętokrzyskiej miejscowości, założyli w lokalnym ośrodku zdrowia Dyskusyjny Klub Filmowy. Filmy i książki towarzyszyły jej od dzieciństwa i były jej żywiołem
Przygoda z kinem
Może dlatego nasza gościni nie pamiętała pierwszego filmu, który zrobił na niej wrażenie, o co pytał prowadzący spotkanie Marcin Bytniewski . Dorastała pod wrażeniem wielu filmów. Pamięta natomiast takie, które wracają. Oglądając je, ciągle odkrywa coś nowego lub widzi nieco inaczej. Kino koresponduje z upływem czasu, zmianą warunków i otoczenia.
– Moja przygoda z kinem to nieustające pasmo odkryć zarówno w powrotach do filmów jak i w śledzeniu nowych – mówiła redaktorka „Tygodnika”. – Kino robi z nami rożne rzeczy, pozwala zobaczyć i odkryć nawet to, czego sami o sobie nie wiemy, pracuje w nas, żyje własnym życiem, dlatego tak nie lubię tworzenia kanonów. Każdy patrzy na film inaczej i inne to w nim uruchamia emocje, daje świeże spojrzenie i otwiera nowe przestrzenie, pobudza wyobraźnię – dodała.
Różne kinematografie, takie jak izraelska, irańska, turecka, koreańska, które nasza gościni specjalnie ceni, przenoszą nas w zupełnie inny świat, pokazują odmienne przeżywanie. – Wierzę, że kino potrafi zmieniać rzeczywistość, dlatego tak źle się stało, że wojna zniszczyła kino rosyjskie, bo wygnała z tego kraju artystów. Obraz ma wielką siłę, może drążyć jak kropla w skale. Kino jest bardzo potrzebne, szczególnie to artystyczne, niszowe, studyjne, nienastawione na rozrywkę, ale podejmujące ważne tematy dotyczące człowieka i świata, który go otacza. Zmieniają się formy odbioru i coraz częściej poszukujemy prawdy w filmowych dokumentach, pokazujących rzeczywistość i uwrażliwiających na człowieczy los, zmuszających do zastanowienia nad czymś, czego do tej pory nie widzieliśmy lub widzieć nie chcieliśmy – stwierdziła filmoznawczyni.
Kino wypełniające potrzeby
Prowadzący rozmowę Marcin Bytniewski pytał naszą gościnię o refleksje po filmach „Nowicjusz” Łukasza Wosia, „IO” Jerzego Skolimowskie oraz „Liczba doskonała” Krzysztofa Zanussiego.
Anita Piotrowska mówiła o tym, że czasem jest mniej ważne, czy film jest zły czy dobry, ale jak jest odbierany, jakie struny porusza, jakie wypełnia potrzeby, adresuje zainteresowania. Każdy film przemawia do indywidualnej wrażliwości widza. Sama zupełnie inaczej patrzy na filmy, o których ma pisać, a inaczej, gdy może przeżywać je osobiście.
Dziwiła się, że nie konfrontowaliśmy na tym spotkaniu Jej opinii publikowanych w „Tygodniku”, ale chyba nie to było naszym zamiarem. Chcieliśmy poznać kolejną postać stojącą za Tygodnikowymi tekstami i trochę nam się to udało. Był to bardzo ciekawy i miły wieczór i już wiemy, że Anita Piotrowska będzie ponownie gościem w naszych Klubach.