Rozmowa w warszawskiej Kawiarence skupiła się wokół kultury wykluczenia, tematu tygodnia 16 numeru ”TP”.
Nie była to łatwa rozmowa, bo ilość wątków rozważanych tekstów była ogromna. Głównie skupiliśmy się na przemyśleniach Dariusz Rosiaka z artykułu” Nie ma wybacz” o zagrożeniach, jakie niesie źle rozumiana poprawność polityczna, ograniczająca możliwość swobodnej dysputy i blokująca postawy, które nie są akceptowane w ramach współczesnej, liberalnej kultury społecznej. A przecież nie wszyscy ją akceptują.
Czy prawdą jest, że stanowi zagrożenie dla postrzegania historii, literatury i sztuki, z których wymazuje pojęcia, zdarzenia i karze stereotypowe zachowania?
Trzeba przyznać, zdania były nieco podzielone, choć zgodni byliśmy co do tego, że wrażliwość i poszanowanie godności drugiego człowieka są tu kluczowe. Co jednak oznaczają dla każdego z nas, wobec naszych przyzwyczajeń i rozumienia wolności? Czy rzeczywiście przyzwoitość i kultura wystarczą, by uchronić którąkolwiek ze stron od wykluczenia?
Budowane na przestrzeni wieków przyzwyczajenia, język, stereotypy, marginalizowały lub wykluczały część społeczeństwa, inne nacje czy religie. Nie da się skutecznie tego zmienić, stosując system zakazów i nakazów, ale też są one potrzebne w życiu publicznym, by wyznaczać nowy porządek społeczny, oparty na tolerancji i poszanowaniu ludzkiej godności tych, którzy w budowaniu starego nie mieli udziału lub wręcz byli jego ofiarami.
Należy to jednak robić z wielką ostrożnością, by nie ograniczać swobody wyrażania myśli, przekazywania historii czy odbierania literatury i sztuki. Nie kneblować ust, ale nauczyć się mówić, zachowując kontekst zjawiska, uwzględniając uwarunkowania historyczne, nie „wygumkowywać”, ale też nie przenosić bezkrytycznie w nową rzeczywistość, która obdarowała nas większą świadomością społeczną i wrażliwością na drugiego człowieka.
Trzeba tę nową kulturę bycia razem wdrażać wszelkimi sposobami, szczególnie młodym ludziom, wpływać na zmianę wzajemnego postrzegania siebie, dbać o uważność języka i zachowań.
Jest to też szczególne ważne w nauce, gdzie autentyczność przekazu i wiarygodność są sprawą kluczową i nie można ograniczać swobodnej wymiany zdań.
Nie mniejsze znaczenie ma poziom i rzetelność dyskursu społecznego, szczególnie w warunkach, jakie stwarzają media społecznościowe, jednocześnie z taką łatwością go deformując. Ale o tym już nie zdążyliśmy porozmawiać.
„Prawdziwa kultura unieważniania to bowiem historia całej cywilizacji zachodniej” -pisze Dariusz Rosiak w swoim tekście i może współczesne zjawiska warto zobaczyć w takiej właśnie perspektywie, jako odpowiedź, nową wrażliwość: coś nie musi być tylko albo „dobre” albo „złe”, ale może być „niebezpieczne”. „Słowa nie tylko mogą wywołać przemoc, ale same są przemocą”- pisze sam autor. Sądzę, że ta myśl w jego tekście nie przyciągnęła dostatecznie naszej uwagi, a może zbyt słabo była w nim wypunktowana.
Nic jednak nie usprawiedliwia zaniechania krytycznej obserwacji, konieczności dostrzegania specyfiki ludzkiego doświadczenia i poszanowania dla ludzkich jednostkowych wyborów.
Pytanie, jak to pogodzić z takim samym prawem drugiego, szczególnie takiego, który prawa do tych wyborów był pozbawiany i teraz o nie się upomina.
Nie zamknęliśmy tej dyskusji i na pewno będziemy ją kontynuować, bo jak czytamy w rozmowie Marcina Żyły z prof.Ryszardem Koziołkiem („W górę życie w dół śmierć”), do której nie dotarliśmy na czwartkowym spotkaniu, ”demokracja wymaga życia i debatowania razem z tymi, którzy nie są w mojej grupie „przyjaciół””, a „najlepszym sposobem na pokonanie złych idei jest prześwietlanie ich argumentowaniem, a nie uciszanie czy ignorowanie”
Autor
-
Koordynatorka Klubu "Tygodnika Powszechnego" w Warszawie i Koordynatorka Generalna Klubów „TP”