Do Przyjaciół Ukraińców!

Kochani ukraińscy Przyjaciele! Ten tekst pisze mi się bardzo trudno. Siedzę spokojnie za biurkiem, za oknem przedwiosenne słońce i stukam na komputerze słowa. Zewnętrznie moje życie się nie zmieniło, wewnątrz świadomość przesilenia, które się właśnie dokonuje. Od wczesnego ranka walczycie w obronie swej wolności z rosyjskim najazdem. Na lotniska, obiekty wojskowe, domy spadają rakiety. Córki i synowie Ukrainy podjęli bohaterską walkę w obronie swej Ojczyzny.

Po obu stronach niepotrzebnie giną ludzie. A wszystko to dzieje się na rozkaz Władimira Putina, politycznego bandyty zmieniającego się właśnie w wojennego zbrodniarza. Wspomaganego przez Aleksandra Łukaszenkę – dyktatora, który tak niedawno stłumił na Białorusi jutrzenkę wolności. Dziś nie potrafię być spokojny i wyważony, jak na publicystę przystało. Na to przyjdzie czas. Dziś każdy uczciwy człowiek – w Polsce, Europie i na całym świecie – jest z Wami. Jest przeciw wojnie, przeciw rosyjskiej agresji, staje w obronie niepodległej i suwerennej Ukrainy.

Szczególnie obejmuję myślą moje studentki i studentów z Ukrainy, których od lat mam honor uczyć. Wasza młodość winna upływać na przygotowywaniu się do pełni dorosłości, zdobywaniu wiedzy, wchodzenia w życie zawodowe i prywatne; budowaniu swego osobistego szczęścia. Tymczasem wasza Ojczyzna staje wobec dziejowej próby.

Starzejący się dyktator zadecydował, że musi odbudować Związek Sowiecki. Tak w stulecie jego niesławnej pamięci powstania. W swym niedawnym przemówieniu zakłamał historię Ukrainy twierdząc, że jej państwowość to „dzieło” Lenina. Jako historyk wiem doskonale, że to nieprawda. W jego ustach pobrzmiewa też stara śpiewka, jeszcze z carskich czasów, o wielkiej i małej Rosji. Nie ma ona racji bytu. Ponad tysiąc lat temu zainicjowane dzieje Wielkiego Księstwa Kijowskiego w sposób najoczywistszy temu zaprzeczają. Tak, jej wschodnią częścią były zaczątki dzisiejszej Rosji. Ale były to tereny peryferyjne w czasach, gdy Kijów był już jednym z najświetniejszych europejskich centrów kultury, handlu, rzemiosła. Gdy nad tym dumnym grodem górowały wieże Ławry Peczerskiej, matki wschodnioeuropejskiego chrześcijaństwa. W czasach romantyzmu dokonało się wielkie odrodzenie, przypomina mi o tym w mej bibliotece Кобзар  (Kobziarz) Tarasa Szewczenki. Sięgam do niego i czytam w oryginale, poznając piękno ukraińskiego języka. Nie jest on bynajmniej dialektem języka rosyjskiego, tak jak nie jest też polskiego. My Polacy, potrafiliśmy to zrozumieć. Dlaczego pojąć tego nie chcecie Przyjaciele Rosjanie? Piszę przyjaciele, bo nie ma to być tekst o nienawiści. Polacy, Ukraińcy, Białorusini, Rosjanie, Litwini, Łotysze i Estończycy: przyszło nam żyć w tej samej części Europy. I żyjmy w dialogu, czasem trudnym, ale pokojowym. Bez agresji, która między nami narobiła już w przeszłości tyle zła. Nie wierzę zresztą, że cały naród rosyjski popiera satrapę Putina.

Wierzę natomiast, że ukraińska wolność zwycięży. Od 1991 r. obserwuję trudny proces budowania ukraińskiej państwowości. Pomarańczowa rewolucja, Euromajdan – to kamienie milowe Waszego wyboru, wyboru demokracji i suwerenności. Opcji europejskiej. Wierzę, że żaden satrapa tego nie powstrzyma. Kochani Przyjaciele, w tym trudnym dniu jestem z Wami. Przecież słowa naszych hymnów zaczynają się podobnie: „Jeszcze nie umarła Ukraina!” – „Jeszcze Polska nie zginęła!”

***

Gdy piszę te słowa wojska rosyjskie postępują w głąb terytorium Ukrainy. Trwa atak z powietrza, lądu i morza. Ukraińskie oddziały dzielnie bronią się, wojska rosyjskie przełamują jednak reduty oporu. Trudno jest bronić się, będąc narażonym na atak z trzech stron. Dysproporcja sił jest między obu państwami wielka. Putin jednak może się przeliczyć. Tożsamość ukraińska stanęła przed bardzo ważną próbą. Jeśli jednak okaże się silna – w co ufam – z utrzymaniem zajętych terenów nie pójdzie mu tak łatwo. Zwłaszcza, że wojna przyniosła z sobą już pierwsze ofiary. Dotychczasowa determinacja społeczeństwa ukraińskiego jest nad wyraz silna. Także prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego. Wysłuchałem jego przemówienia, padły mądre i wyważone słowa o konieczności obrony Ojczyzny. W obliczu próby prezydent rozumie powagę sytuacji i dąży do utrzymania jedności społeczeństwa. Co równie ważne, nie wyklucza z niego rosyjskojęzycznych mieszkańców Ukrainy.

Sytuacja międzynarodowa powoli klaruje się. USA, NATO, UE i Wielka Brytania zdecydowanie (przynajmniej tak się wydaje) stoją po stronie Ukrainy. Chiny jednoznacznie poparły Rosję. Nie chciałbym być złym prorokiem, ale być może jesteśmy świadkami nowej, globalnej polaryzacji sił. Nowej zimnej wojny. Powstaje w związku z tym pytanie. Czy jesteśmy w stanie, my obywatele Zachodu, zgodzić się na na obniżenie naszego poziomu życia, by nie pozostawić Ukrainy samej sobie? By nie zgodzić się na jej powrót do rosyjskiej strefy wpływów? Na ile jesteśmy przygotowani – ekonomicznie i mentalnie – na niedogodności związane z kryzysem energetycznym? Na to, że może brakować w gospodarce, ale także w naszych domach i samochodach – gazu, prądu, benzyny? A jeśli Chiny będą konsekwentne, także podzespołów i tanich towarów w sklepach? Czy jesteśmy w stanie poświęcić naszą wygodę dla ratowania niepodległej Ukrainy?

Ukraina potrzebuje dziś wsparcia. Politycznego, militarnego (dostawy broni i amunicji), ale także i ekonomicznego. Ten kraj od lat dąży ku demokracji, ale boryka się z poważnymi problemami gospodarczymi, a jego mieszkańcy po prostu z biedą. Gdy stopa życia podniesie się, Putin nie będzie miał tam czego szukać. Ewentualni kolaboranci nie będą mieli po prostu poparcia społeczeństwa. Ale jedno daje nadzieję. Terrorem Ukraińców – tak jak Polaków zresztą – można zastraszać tylko czas jakiś. Oba nasze narody są nie tylko pod tym względem bardzo do siebie podobne. Beznadziejnie jesteśmy zakochani w WOLNOŚCI.

Obywatele Ukrainy potrzebują dziś naszego wsparcia. Nie tylko emocjonalnego. Pewnie będą potrzebowali naszej pomocy humanitarnej, daru krwi dla rannych, przyjęcia ich pod dach jako uchodźców. Czy my Polacy, jesteśmy na to gotowi? Każdy z moich Rodaków musi sobie na to już samodzielnie odpowiedzieć, najlepiej czynem. Przecież: „Tyle wiemy o sobie, / ile nas sprawdzono” (W. Szymborska).

I nie oszukujmy się. Gdy Ukraina przegra, Putin się nie zatrzyma. Przecież to już zapowiedział, żądając powrotu do sytuacji w Europie Środkowo-Wschodniej sprzed 1999 r., co oznaczałoby wycofanie się NATO na linię Odry. A on jest konsekwentny, diabelsko konsekwentny.

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas:

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest

2 odpowiedzi

  1. Dziękuję za ten piękny, a jednak jakże smutny tekst. To co się dzieje jest nie do pojęcia. Jakby kolejny etap Apokalipsy. Może to jednak wciąż tylko próby i kolejny egzamin. Oby świat go zdał! Obyśmy go zdali.

    1. Przyłączam się do Pani próśb. Obyśmy nie zostawili dzieciom gorszego świata.

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas!