Historia już nie jest sexy…

Przeglądam wydanie „Tygodnika”, które ukazało się w przededniu Święta Niepodległości i szukam tekstu, który mówiłby o tamtych dniach sprzed z górą stu lat. Szukam i nie znajduję. Owszem jest wywiad Michała Okońskiego z Adamem Bodnarem, na okładce opatrzony podtytułem „na dzień niepodległości”, ale to analogia dość odległa.

W istocie nie ma w tym numerze żadnego tekstu, który wprost odnosiłby się do pamiętnych dni listopada 1918 r., „gdy Polska wybuchła”, jak mawiali nasi dziadowie. Podobnie było niedawno, gdy obchodziliśmy rocznicę bitwy warszawskiej. Czytelnik TP musiał wtedy solidnie wysilić swą zdolność kojarzenia, aby odnaleźć w treści pisma jakiekolwiek nawiązania do tamtych wydarzeń. Socjologowie powiadają, że nie należy wyciągać zbyt daleko idących wniosków z jednorazowych zdarzeń, wartościowe wnioski może przynieść dopiero tendencja. W sierpniu trochę się tygodnikową ucieczką od historii zdziwiłem, pomyślałem jednak: przypadek, wakacje, redaktorzy na urlopie, nie bądźmy małostkowi, poczekajmy na tendencję. No i chyba ją mamy, niestety.

Mam nadzieję, że “TP” pozostaje wciąż pismem dla czytelników, których interesuje nie tylko to, co jest trendy i sexy. Niestety wyrzucono z jego łam poezję, a teraz również historia zdaje się już nie być sexy. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić, aby kilkanaście lat temu, pismo o takiej tradycji, bogate w takich antenatów, nie zamieściło żadnych tekstów wprost nawiązujących do wielkich historycznych rocznic.

Nie idzie mi przy tym o jakiekolwiek laurki, o żadne akademie ku czci, chodzi o to, co zawsze było tygodnikową specjalnością, teksty refleksyjne, krytyczne, nieraz obrazoburcze, takie jak pamiętny artykuł Jana Błońskiego „Biedni Polacy patrzą na getto”. To jest siła i wartość Tygodnika, być wrażliwym na to co nas angażuje dziś, ale umieszczać to w perspektywie szerszej i głębszej – filozoficznej, etycznej, kulturowej, także historycznej.

Te wszystkie abstrakcyjno-intelektualne konteksty pewnie nie są sexy, być może Reakcja uznała, że tekst bezpośrednio nawiązujący do rocznicy odzyskania niepodległości, będzie czytany mniej chętnie niż artykuły dotyczące pandemii, śladu węglowego, genderowego wymiaru przemocy, kryzysu w Afganistanie, działań nuncjatury w Warszawie, etc. etc. To wszystko jest obecne w najnowszym numerze TP, do rocznicy odzyskania niepodległości są jedynie luźne nawiązania.

A przecież dysponuje Tygodnik świetnymi piórami najznakomitszych polskich historyków, pozwolę sobie wymienić dwa nazwiska: profesorowie Waldemar Łazuga i Andrzej Chwalba. Nie skorzystanie przy okazji 11 listopada z ich talentu wydaje mi się, najdelikatniej mówiąc, zaniedbaniem. Niech się Przyjaciele z Redakcji nie poczują urażeni, ale akurat TP nie jest po to, aby być modnym, aby być sexy.

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas:

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest

Jedna odpowiedź

  1. Nie wiem jakiej szerszej i głębszej perspektywy potrzebuje autor, by tematy kryzysu ekologicznego , przemocy, pandemii, uchodźctwa nie jawił się mu sexy. Zaskakuje ten komentarz w ustach historyka, bo to właśnie te tematy pokazują historie, i to tą która się na naszych oczach tworzy i będzie bardziej brzemienna w skutkach, niż niewystarczającą uwaga dla rocznic.

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas!