Kolejną „Rozmowę na 75 lecie” rozpoczęliśmy od cytatu Timothy Snayder’a z „Drogi do niewolności”. Na przekór wszystkiemu w czasach mediów dziennikarstwo „wraca do korzeni” i na pewno takie dziennikarstwo jest udziałem naszych gości, z którymi rozmawialiśmy o tematyce społecznej poruszanej w „Tygodniku Powszechnym”.
Anna Goc mówiła o wiarygodności i rzetelności w gromadzeniu i publikowaniu materiałów, o znaczeniu utrwalania rzeczywistości jako świadectwie dla historyków; Przemysław Wilczyński – o znaczeniu dawania sobie czasu i możliwości zastanowienia się przy opracowywaniu tematu, co jest dla niego wielkim atutem pracy w „Tygodniku Powszechnym”.
Padło pytanie o początki pracy obydwojga dziennikarzy. Mówili o znanej nam już z poprzednich rozmów z redaktorami “Tygodnika Powszechnego” przestrzeni, jaką dostali w poszukiwaniu własnego miejsca, o atmosferze wolności i życzliwości oraz wsparciu ze strony kolegów redakcyjnych.
Podjęliśmy temat osadzenia ich zainteresowań w społecznej myśli pisma. Znana stałym czytelnikom jest przecież scheda Józefy Hennelowej, piszącej o tematyce rodzinnej osadzonej w rzeczywistości, z nastawieniem na perspektywę pojedynczego człowieka, oraz ponadczasowa tematyka ludzi potrzebujących pomocy i wsparcia w reportażach ks. Adama Bonieckiego, zebranych w „Rozmowach niedokończonych” z lat 1964- 1972. Przywoływano cytaty z tych artykułów.
Tradycja podejmowania tematu ludzi wykluczonych, zapomnianych, samotnych, bezradnych, potrzebujących, zagubionych jest w Tygodniku długa i, jak powiedział Przemek Wilczyński, wspiera ją zainteresowanie i zaangażowanie czytelników. I właśnie w tę tradycję wpisują się nasi rozmówcy, poszukując tematów i problemów, które choć dotyczą konkretnych osób są tak naprawdę ponadczasowe, a przy tym wciąż nierozwiązywane mimo swej powtarzalności.
Na pewno do tych tematów należą: edukacja i systemy wsparcia dla dziei i rodziny, seksualne molestowanie w Kościele, problem zaniedbania i odrzucania takich spraw w przeszłości, którymi zajmuje się Przemek Wilczyński. Dziennikarz przyznał, że najmocniej angażują go tematy socjalne, a szczególnie te związane z obyczajowym i systemowym zaniedbaniem ludzi, w jakiś sposób ze społeczeństwa wykluczonych, pokrzywdzonych i prześladowanych. Chciałby swoimi tekstami poruszyć wrażliwość czytelnika na motywacje i kondycję człowieka podejmującego takie, a nie inne decyzje, zachęcić go do podjęcia próby ich zrozumienia lub choćby ostrożności w ocenie. Tak było już niemal od pierwszego tekstu w “Tygodniku Powszechnym”, w który pisał o różnych postaciach bezdomności, aż po jeden z ostatnich — o społecznej ocenie kobiet oddających dzieci do adopcji.
Obydwoje nasi goście od początku swojej bytności w „Tygodniku Powszechnym” podejmowali tematykę przemocy i wykluczenia, zarówno w bezpośrednich relacjach międzyludzkich jak i w perspektywie systemowej. W czasie naszego spotkania dużo o tym rozmawialiśmy, poznając źródła tematów i drogi kontaktu redaktora z poszkodowanymi i ofiarami.
W naszej rozmowie nie zabrakło też perspektywy obecnej rzeczywistości, potęgującej traumę wykluczenia oraz utrudniającej życie i pomoc ludziom poszkodowanym najbardziej: bezdomnym, samotnym, starszym pozamykanym w DPS-ach, biednym i tym, którzy są w jakiś sposób ograniczeni przez swoją kondycję, chociażby taką jak głuchota. Mówiliśmy o problemie dezinformacji, utrudnionej komunikacji, którą epidemia spotęgowała.
Tematowi ludzi niesłyszących poświęciliśmy wiele uwagi w rozmowie, bo jest to problem rzadko podejmowany i ignorowany od lat. Zajęła się nim Anna Goc, wprowadzając nas w świat ludzi zupełnie inaczej odbierających rzeczywistość i inaczej się komunikujących. Wracała do tego tematu na łamach pisma wielokrotnie na przestrzeni ostatnich 4 lat, a obecnie kończy książkę Miasto Głuchych w ramach Stypendium im. Ryszarda Kapuścińskiego. Dziennikarka pokazuje świat ludzi, który jest odmienny i zamknięty, a ich obecność w społeczeństwie ma zupełnie inny wymiar. Świat ten trzeba zrozumieć, zaakceptować w jego całej złożoności i zrobić mu miejsce wśród nas.
Dla wielu osób poszkodowanych, cierpiących spotkanie z dziennikarzem i jego zainteresowanie danym problemem często nie ma charakteru oczekiwania na interwencje, a bardziej jest potrzebą bycia wysłuchanym, korzystaniem z szansy uzyskania możliwości wypowiedzenia się i nadania własnej trudnej sytuacji znamion historii prawdziwej, uwiarygodnienia jej. Tak było w przypadku kontaktu z głuchymi. Potrzebowali opowiedzieć o sobie, przekazać własny, odmienny odbiór rzeczywistości. Tak było w przypadku historii, której tropem podążali wspólnie nasi goście, idąc śladami molestowanej wiele lat temu przez lokalnego księdza kobiety (wtedy dziewczynki), która potrzebowała uwiarygodnienia i zamknięcia traumatycznej historii dzieciństwa.
Redaktorzy opowiadali nam o tym, jak trafiają na opisywane przez siebie historie i poznają losy swoich bohaterów. Jak starają się otworzyć oczy czytelników na problemy często niezauważane i na konsekwencję nieustannych zaniedbań wobec słabszych i wykluczonych. Mówili też o swoim warsztacie i o balansowaniu między emocjonalną udręką składania tekstu i czysto zawodową przyjemnością odnalezienia jej narracyjnego klucza, by opowiadana historia poruszyła nasze serca i umysły i nadała znaczenie pamięci oraz prowadziła do zrozumienia ludzkiego doświadczenia.
Rozmawialiśmy o tym, jak polityka i ideologia wdziera się w życie ludzi już poszkodowanych i jak nieudolnie je wspiera niekiedy pustymi, niespełnianymi obietnicami i złymi rozwiązaniami, wykorzystując je do własnych celów
Ale też mówiliśmy o mobilizacji środowisk i instytucji pozarządowych i o różnego rodzaju aktywności obywatelskiej, szczególnie wobec problemu bezdomności.
Nasi goście często współpracują ze sobą, a na pewno jeszcze częściej się wspierają. W najbliższym numerze będą się uzupełniać, bo Ania publikuje rozmowę ks. Adamem o nadziei i szansie na te trudne czasy, zaś Przemek będzie pisał o beznadziejnej sytuacji ludzi z DPS-ów i o problemach psychicznych personelu medycznego i opiekuńczego po przeżyciach i stresie czasu epidemii.
Mieliśmy w tej rozmowie nie tylko przykład dobrego dziennikarstwa, ale i możliwość obcowania z ludźmi o wyjątkowej wrażliwości wyrosłej z uważnego, uczciwego i empatycznego podejścia do drugiego człowieka. Zawsze ważnego, nie tylko w obecnych trudnych czasach epidemii.