Impresje budapeszteńskie

El Greco
Kluby syte wrażeń wróciły z wycieczki do Budapesztu (10-12 lutego). A więc tzw. garść impresji, póki jeszcze gorące.

fot. Adam Walanus

Po pierwsze, zostaliśmy określeni przez p. Marka, pilota z Biura Podróży “Galeon”, jako “zacni” ludzie, a przez p. Jadwigę, wielbicielkę św. Jadwigi i lokalną przewodniczkę grup z Polski, potraktowani jak pielgrzymi z Radia Maryja. Dzięki temu w sobotę udało się nam wejść za darmo do Bazyliki  świętego Stefana (oczywiście, kto chciał), na spotkanie z anglojęzycznym egzorcystą.
fot. Adam Walanus

Bazylika imponująca, wielki tłum ludzi entuzjastycznie powitał egzorcystę, który mówił łagodnie, ale od czasu do czasu zmieniał głos na solidny wrzask, zapewne wypłaszając tym sposobem “szatana i inne złe duchy”. Dalej nie wiem, bo wyszłam i miło spędzałam pozostały czas w kawiarni naprzeciw Bazyliki przy herbacie i tarcie cytrynowej. Parę osób dołączyło.

Podobnie w niedzielę, p. Jadwiga zaprowadziła nas do Kościoła Macieja w Budzie na godzinę 12-tą, umożliwiając tym samym bezpłatne wejście do tego pięknego Kościoła. Cerberka przy bramie upewniała się tylko, czy nie wyjdziemy przed końcem nabożeństwa. Okazało się, że ostatnim punktem uroczystości, zanim celebrans odszedł do zakrystii,  było  odśpiewanie hymnu państwowego Węgier. Zastanawiałam się, czy to obyczaj już z ery Orbana, czy też jeszcze od czasów Trianon.
Ale wróćmy do głównego celu wycieczki – wystawy El Greca w Muzeum Narodowym na Placu Bohaterów. Wystawa imponująca, tłum gęsty, bo to jej ostatni tydzień. Obrazy piękne, podpisane także po angielsku, więc czuliśmy się komfortowo. Natomiast poczułam wyraźny “ejdżyzm”, kiedy zbierano dowody wcześniej urodzonym, aby jakiś sześćdziesięcioletni młokos nie wszedł przypadkiem na wystawę za darmo. Ale i tak chwała Węgrom, że tak traktują seniorów. Przemknęło mi przez głowę, że to też może gest polityczny Orbana, ale zaraz przepędziłam politycznie niepoprawne myśli.
fot. Adam Walanus

Najpiękniejszy był widok na Peszt z Budy w piękne niedzielne przedpołudnie i w piątkowy wieczór widoki z rejsu po Dunaju.

fot. Adam Walanus

A i kolacja z węgierską muzyką cieszyła serca. W sumie bardzo udana wycieczka, za którą jesteśmy wielce wdzięczni Bożenie i Kaziowi Urbańczykom. Resztę obejrzyjcie u naszych klubowych reporterów.

Ania Niżegorodcew

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas:

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas!