Na wyciągnięcie ręki – 24/7. Późny kapitalizm i celowość snu. Jonathan Crary

Pasówka białobrewa, niewielki ptak z rodziny trznadlowatych, ma przysłużyć się większej produktywności człowieka, a więc dobrobytowi poprzez wzrost gospodarczy. Wynika to z natury pasówki, która jako jedyny gatunek na świecie może pozostawać w stanie czuwania nawet przez siedem dni. Ten niepozorny ptak jest punktem wyjścia do wznowionego niedawno przez Wydawnictwo Karakter eseju Jonathana Crary’ego „24/7. Późny kapitalizm i celowość snu”.

Można powiedzieć, że przez nadzwyczajną zdolność tego ptaszka my ludzie jesteśmy sterowani przez napędzający kapitalizm. Ten ptasi stand by bowiem przyczynił się do badań nad efektywnością żołnierzy, kontroli nad snem, a w końcu do bezsenności świata (nie tylko, jako ludzkości, ale też permanentnego pulsowania życia). Słowem do zredukowania potrzeby snu, co ma z kolei skutkować nieustanną gotowością człowieka do konsumpcji i działań na jej zwiększanie. Wszystko na wyciągnięcie ręki, nieustający dzień – to też założenie badań i doświadczeń, o których pisze Crary. Przerażająca wizja doświetlania Ziemi światłem wystrzelonych na orbitę reflektorów odbijających światło słoneczne to kolejna próba wymuszenia dla ludzkości nieustannego czuwania (podobnie jak podawane żołnierzom na polu walki pochodne amfetaminy). Na razie jednak nadal futurystyczna, bo – szczęśliwie – niespełniona, ale skoro raz wykiełkowała, w każdej chwili może się odrodzić. Podobnie, jak rodzi się pytanie – po co to wszystko?
Jak pisze Crary, takie „rozświetlenie nocy stało się symboliczną demonstracją spełnienia obietnic dziewiętnastowiecznych piewców kapitalizmu”. Czyli wszystko po to, by wprowadzając społeczeństwo w stan bezsenności, nakręcać gospodarkę. I ma tu na myśli autor eseju bezsenność, którą Emmanuel Levinas tłumaczył jako „sposób przedstawienia skrajnie trudnego stanu, jakim jest osobista odpowiedzialność za katastrofy naszej epoki”, jako sposób na przetrwanie nocy tak, aby depersonalizując i odrzucając siebie, doświadczyć świata i jego możliwości, tym samym czyniąc z bezsenności pożądany stan kapitalistycznych przywódców.

Z przerażającego eseju Crary’ego wnioskujemy, iż sen jako stan nieproduktywny zatracił już swoją celowość, wyrugował się z ludzkiego funkcjonowania, stanowiąc przeszkodę do rozwoju. Pozornego, nakręcanego kapitalistyczną chęcią zysku. Bezsenność zrobiła z ludzi bezwolne, bo niewyspane cyborgi, które jak pod wpływem narkotyków (już po krótkim czasie bez snu organizm ludzki popada w swoistą psychozę, po kilku tygodniach zaczynają się problemy neurologiczne) podejmują bezwiednie decyzje. Nawet metody deprywacji snu, niegdyś uchodzące za tortury,traktuje się jako przyjemność. Do tych metod Crary zalicza telewizję, łatwą dostępność 24 godziny na dobę do zakupów czy wszechobecne światło. A planeta jawi się jemu niczym „nieustannie funkcjonujący plac budowy lub całodobowe centrum handlowe, oferujące nieskończoną ilość wyborów, zadań, zestawów i rozpraszających uwagę drobnostek.”
Konsument w wiecznym czuwaniu sterowany dodatkowo bodźcami zewnętrznymi – jak wspomniana telewizja, niepogrążający się we śnie przemysł rozrywkowy – nie przeoczy nieprzebranego bogactwa tych możliwości. Zatem – jak pisze Crary – tylko sen jest ostatnią z naturalnych przeszkód, jakie stoją na drodze kapitalizmowi.

W swoim podzielonym na cztery części eseju opiera się on  na teoriach i badaniach filozofów, między innymi Hannah Arendt, Thomasa Hobbesa i Guya Debborda, dla których – posługując się stwierdzeniem tego ostatniego – „spektakl [świateł] jest złym snem nowoczesnego społeczeństwa”. Ale także na sztuce – szczegółowo analizując obraz Josepha Wrighta of Derby „Przędzalnie bawełny Arkwrigta nocą”, który traktuje jako zapowiedź temporalności świata 24/7. A przedstawienie budynków przędzalni w ciemnej, leśnej głuszy, nad którą wznosi się osobliwie światło księżyca, jako metaforę relacji czasu i pracy (przecież wokół jest noc, a w oknach fabryki światła). W swoich rozważaniach nie pomija także sztuki filmowej, w której obrazy „Psychozy” Alfreda Hitchcocka łączą się z ”Pomostem” Chrisa Markera, filmów, w których wrażenie ruchu, a więc życia, jest pozorne. Wszystko Crary przywołuje po to, by udowodnić czytającemu, w jak iluzorycznym i sztucznie tworzonym świecie funkcjonuje ludzkość.

Jakkolwiek, o czym pisze też Crary, może nam się wydawać, że zharmonizowanie funkcjonowania żywych istot i wymogów kapitalizmu, opierającego się na ciągłości czasowej 24/7 jest niemożliwe, to jednak – czy tego chcemy, czy nie – poddawani jesteśmy ciągłym sposobom odrzucenia ograniczeń realnego życia, pędząc przez nie, niczym pasówka białobrewa bezustannie.

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas:

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas!