Medytacje codzienności

„I nie wódź nas na pokuszenie”, tak nauczyliśmy się wypowiadać słowa Modlitwy Pańskiej. Dziś jej nowa wersja zmienia te słowa na: „i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie”. Jakżeż bowiem mógłby nas, miłosierny Bóg, prowadzić na ścieżki pokusy i grzechu? Przecież to zgorszenie, a czyż może Bóg nas gorszyć, wszak jest „drogą, prawdą i życiem”, „warowną twierdzą”, która strzeże pewności i jednoznaczności wiary.

Tymczasem ks. Bartek Rajewski w tomie swych rozważań „Zgorszeni Bogiem”, pisze: „Bóg gorszy. […] Gorszy nas, że obdarowuje szczęściem obcowania z Nim wszystkich, bez względu na pochodzenie, kondycję moralną, wyznawaną religię czy filozofię życia. Gorszy nas, że jest jednakowym Darem dla wszystkich. Gorszy nas swoim miłosierdziem, które często wydaje nam się niesprawiedliwe, nierozsądne, nielogiczne, a nawet krzywdzące. Gorszy nas, że choć zapewnia nas o swojej obecności, czasem, nierzadko nawet przez długie lata, Jego obecność jest niezauważalna, a On wydaje się bezdusznie milczący. Gorszy nas swoją Ewangelią, której wymaganiom rzadko kiedy jesteśmy w stanie sprostać. Gorszy nas swoim krzyżem, którego sens najczęściej redukujemy do bólu, cierpienia i wszelkiego nieszczęścia. gorszy też nas, którzy życzylibyśmy sobie Boga srogiego, bezdusznego, surowego i okrutnego. Powiedzmy sobie szczerze: taki Bóg wielu z nas gorszy.”

Gorszy wyobrażenie o Bogu

Ks. Bartek Rajewski chce nas przekonać, że w istocie gorszy nas nie Bóg sam, ale nasze o Nim wyobrażenie. Bożek, którego posąg wznosimy w naszym sercu, wytwór ludzi i świata. Właśnie ukazał się w wydawnictwie WAM, tom jego rozważań: „Zgorszeni Bogiem”. Abp. Grzegorz Ryś napisał we wstępie: „Trudno jest recenzować czyjąś modlitwę i doświadczenie duchowe. A książka ta jest niewątpliwie zbiorem tekstów powstałych zasadniczo na medytacji – najczęściej jej punktem wyjścia są konkretne teksty biblijne; innym razem – wydarzenia z życia osobistego lub społecznego, ale przeżywanego na bardzo osobisty sposób. Z doświadczeniem i z modlitwą się nie dyskutuje. Jeśli ktoś decyduje się podzielić z nami owocami własnej medytacji, jedyną właściwą reakcją słuchacza (czytelnika) może być nie krytyka, lecz wdzięczność.” Takie słowa utrudniają recenzentowi możliwość odegrania właściwej dla niego roli, winien pozostać wdzięcznym Autorowi, zachęcić do lektury i tyle. Nie jestem do końca przekonany, że o takie wyłącznie refleksje idzie Autorowi i Wydawnictwu. Dlatego postanowiłem przeczytać „Zgorszonych Bogiem”, nie biorąc sobie specjalnie do serca zaleceń ks. arcybiskupa, co oczywiście nie oznacza, że z góry zakładałem jakąkolwiek krytykę. Po prostu uznałem, że ewentualna wdzięczność pojawi się po lekturze, a nie przed nią.

Każde rozważanie, jak przystało na dobrą homilię, poprzedzone jest fragmentem Pisma św., przede wszystkim jednej z Ewangelii. Później Autor przygląda się różnym kwestiom, zazwyczaj bardzo aktualnym, społecznym, politycznym, kulturalnym, obyczajowym, używając tekstów biblijnych, jako perspektywy, poprzez którą je interpretuje. Szczególną wartością jego rozważań jest bez wątpienia fakt, że od lat pełni on posługę w, jak sam to napisał, „jednym z najbardziej kosmopolitycznych miast świata” – Londynie. Kosmopolitycznych i dodajmy wielonarodowych, wieloreligijnych i wielokulturowych. To doświadczenie jest dla niego wartością, takie przekonanie bije właściwie z każdej stronicy książki.

Wiemy dobrze, iż nie jest to postawa szczególnie często spotykana wśród, jak mawia ks. Adam Boniecki, polskiego „personelu Pana Boga”. On ukształtował się przecież w rzeczywistości naznaczonej klerykalizmem, a dzisiejszy proces sekularyzacji odczuwa, jako doświadczenie zła, a nie jako szanse oczyszczenia. Być może to przede wszystkim polscy księża powinni przeczytać „Zgorszonych Bogiem”, bowiem to właśnie ich wyobrażenie Boga wiedzie ku zgorszeniu współczesnym światem, odrzuceniu go i zamknięcia się nań. To do nich kieruje wezwanie, które jest w istocie niełatwym wyzwaniem: „naszą piętą achillesową – mam tu na myśli księży, ale też świeckich liderów – jest dialog ze światem w ogóle, a ze światem mediów szczególnie. Nauczyliśmy się prowadzić parafie, ale nie potrafimy wyjść poza to. Prowadzimy duszpasterstwo osiadłe, statyczne, przewidywalne.

Wyjść do ludzi

Bardzo często nie umiemy wyjść na zewnątrz, do ludzi, którzy o Kościele już dawno zapomnieli, zwłaszcza do młodych, ale też do tych, którzy do niedawna jeszcze z nami szli, a potem zdecydowali się odejść. Nie potrafimy wyjść do ludzi spoza naszych kręgów i wspólnot, bo zwyczajnie się ich boimy. Jeśli nie zmieni się nasza mentalność, jeśli nie przestaniemy w drugim człowieku widzieć wroga i nie zaczniemy widzieć w nim brata, będziemy się kurczyli, karłowacieli – także duchowo i mentalnie.”

Polskie chrześcijaństwo, a może raczej kościelność, ma w sobie pewien rys „dwójmyślenia”, nie zawsze dostrzega uniwersalność prawd wiary, a przede wszystkim norm moralnych – co innego w murach świątyń, a co innego na ulicy, sfera sacrum i profanum pojmowane rozdzielnie, sfera wartości deklarowanych i wartości przestrzeganych – pozbawione spójności.

Takie książki, jak „Zgorszeni Bogiem”, ks. Bartka Rajewskiego, to antidotum na to duchowe schorzenie. Komentarzem do słów Pisma są w niej bowiem konkretne sytuacje z duszpasterskiej praktyki, a nie abstrakcyjne odniesienia wyrażane ezopowym językiem kościelnej nowomowy. Piękna, prosta relacja ze spotkania z kierowcami TIR-ów, stojącymi w dzień Bożego Narodzenia w ogromnej kolejce, nie mogącymi przekroczyć brytyjsko francuskiej granicy. Pozbawiony egzaltacji opis duszpasterskiego doświadczenia, zawarty w rozdziale „Bóg na peryferiach”, którego inspiracją jest historia rozmnożenia chleba z Ewangelii św. Jana. To przykład, wybrany spośród wielu, tego jak przekłada ks. Bartek słowa Pisma na naszą współczesną wrażliwość.

Rzeczywistość postchrześcijańskiego Zachodu

Czytałem kolejne rozważania i niekiedy zżymałem się, że takie doraźne, odwołujące się do tego, czym na co dzień karmią nas media. Jednak później pomyślałem, że przecież Autor, duszpasterz żyjący w tętniącym różnorodnością i nowoczesnością Londynie, to nie jest kapelan w zakonie kontemplacyjnym. O czymże ma pisać, jeśli chce podzielić się z nami swym szczególnym doświadczeniem? To, co najpierw wydało mi się wadą, później uznałem za zaletę. Ksiądz Bartek Rajewski zdołał opowiedzieć rzeczywistość postchrześcijańskiego Zachodu, która za moment będzie i naszym udziałem, językiem Ewangelii.

Wybitny socjolog religii Jose Casanova uważał, że wielkie instytucjonalne religie, takie jak chrześcijaństwo, szczególnie w swej katolickiej odmianie, mogą utrzymać pozycję ważnego uczestnika życia publicznego w zsekularyzowanych społeczeństwach, jedynie wtedy, gdy zaakceptują fakt, że są równoprawnym uczestnikiem rywalizacji na wolnym rynku idei i zdołają dostosować swój język do wrażliwości współczesnego człowieka. Ksiądz Bartek Rajewski chyba to rozumie. Tak, teraz mogę już odpowiedzialnie powiedzieć: jestem księdzu wdzięczny.

Ks. Bartek Rajewski

“Zgorszeni Bogiem”

Wydawnictwo WAM

Kraków 2022

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas:

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas!