„Ja śpiewam, a góry tańczą” Irene Sola.

Katalonia, region odległy nie tylko geograficznie, ale i kulturowo w literaturze, rzadko stanowi tło do wydarzeń. Można tu wspomnieć przede wszystkim Eduardo Mendozie czy Jaume Cabre, ale powieści tak silnie opartej na folklorze próżno szukać nawet wśród tych wymienionych autorów. Irene Sola Katalonię traktuje nie tylko jako kanwę, na której snuje literacką opowieść, ale czyni z ciągle silnych tradycji i historii tego regionu niejako głównego bohatera swojej książki.

„Ja śpiewam, a góry tańczą” to wielogłosowa powieść, której moc tkwi w potędze uwikłania człowieka w naturę. Sola, opierając się na katalońskich wierzeniach, wyraźnie pokazuje zależność człowieka od natury i konieczność podporządkowania się jej. Ale ma też jej powieść wydźwięk feministyczny, gdyż  stawia po stronie natury kobietę. To od kobiet u Soli tak wiele zależy, i od nich się zaczyna – chmurami, które są kobietami, pannami wodnymi i wreszcie Pirenejami. Po drodze mamy cały korowód kobiet silnych, dzięki którym wioska Matavaques zdaje się jeszcze funkcjonować.

One są niczym skała

„Przybyłyśmy z pełnymi brzuchami” rozpoczyna swoją powieść Irene Sola, a jest to początek tragiczny dla jednego z męskich bohaterów. I choć można żałować męża i ojca, to jednak jego śmierć od pioruna jest dopiero początkiem życia dla Sio, jego żony. To niejako uchylenie bram dla kobiecej siły. A pełne brzuchy są zwiastunem tego, że narodzą się kolejne silne kobiety. Tym początkiem Sola daje do zrozumienia, kto ma władzę w świecie, o którym opowiada jej powieść.

I choć w czterech częściach, z których składa się powieść, są też mężczyźni, to przede wszystkim kobiety budują opowieści. Sola pokazuje, jak silną tradycję ma w kulturze katalońskiej rola kobiety. Choćby prym wiódł patriarchat, to kobiety są tam siłą sprawczą i decydującą. To do kobiet czuje się tam respekt – nie bez przyczyny same Pireneje nazywając kobietami. Są one niczym skała, reprezentując tym samym potęgę gór. W końcu to trzy córki króla Aragonii, które ten za ucieczkę z Maurami chcąc ukarać, zamienił w górskie wzniesienia. Choć przecież nadal jest żywa legenda o Heraklesie i Pirene. Albo panny wodne, których duchy, pojawiające się pod różnymi postaciami, najczęściej kobiet, mają ogromny wpływ na losy mieszkańców Matavaques.

Fundamenty w tradycji

U Soli przewijają się tak charakterystyczne dla wielu wierzeń istoty spoza ziemskiego życia, duchy zmarłych przenikają ciała żywych i krążą między światami, czasami i miejscem. Ciągle silne wierzenia są drogowskazami w życiu wielu mieszkańców wioski.

Irene Sola napisała książkę w języku katalońskim, co w połączeniu z przesyconą katalońskimi legendami treścią jest wyrazem silnego przywiązania do regionu i jego historii, której fundamenty stanowi tradycja. Istota wierzeń duchów przenika do tkanki wioski i ciał kobiet. Autorka nie odrzuca jednak zupełnie mężczyzn. Nadając swojej książce tytuł stanowiący wers wiersza jednego z męskich bohaterów, zaznacza konieczną ich rolę w życiu kobiet.

Ta powieść jest nabrzmiała siłą kobiet, kobiecością, która nigdy nie ustanie. Jest macierzyńska i zmysłowa, płynąca mlekiem, które wykarmi i doda sił każdemu, kto do niego przystąpi. I jednocześnie jest stała i silna, by móc pomagać naturze się rozwijać i przetrwać. Jest ta książka wyrazem siły tradycji i ludowych wierzeń, ukazując tym samym nie tylko przywiązanie do tradycji ludowej, ale i rolę kobiet w przestrzeni społeczeństw.

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas:

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas!