Hanna Komierowska-Witkowska – Wielki Człowiek. 06.08.1928 – 7.06.2021

Panią Hannę znałam z widzenia. Wiedziałam, że jest lekarką znaną w naszym mieście. Byłam szczęśliwa, gdy zobaczyłam Ją na spotkaniu w klubie „Tygodnika Powszechnego”. Przychodziła ze swoimi przyjaciółmi.

Ze względu na stan zdrowia nie zawsze mogła uczestniczyć we wszystkich wydarzeniach, więc często zdawałam Jej relacje ze spotkań. To były bardzo miłe spotkania przy herbatce. Pani Hanna była przemiłą, ciepłą i mądrą kobietą. Nasze rozmowy dotyczyły aktualnych wydarzeń w kraju i Kościele. Od zawsze czytała „Tygodnik Powszechny” i tematów nam nie brakowało. Była osobą bardzo wierzącą i praktykującą, uczestniczącą w życiu swojej parafii. Wielkie było więc zdziwienie zaprzyjaźnionego biskupa, który dowiedział się, że była obecna na Strajku Kobiet. Mam nadzieję, że zrozumiał wyjaśnienia Pani Hanny…

Po moim „niefortunnym” spotkaniu ze swoim Proboszczem, który w dyskusji stwierdził, że „ze środowiskiem »Tygodnika Powszechnego« nie jest mu po drodze”, poprosiłam swoich klubowiczów, żeby w kilku słowach napisali o sobie. Chciałam krótkie notki umieścić na stronie klubowej. Pani Hania była jedną z kilku osób, od których otrzymałam kilka słów. Dziś kartka napisana ręką Pani Hanny ma wyjątkową wartość:

Myśl, by zostać lekarzem, pojawiła się u mnie w czasie powstania warszawskiego. Gdy się rozpoczęło, udało mi się dołączyć do Punktu Sanitarnego Kom. B3 pułku „Baszta”, w którym pozostałam do kapitulacji, pracując jako sanitariuszka. To, że 27 września, gdy Niemcy mordowali rannych i personel w szpitalach polowych, z naszego szpitala wszyscy ocaleliśmy, zawdzięczamy interwencji ks. Jana Zieji, kapelana Powstańców na Mokotowie.

Studia lekarskie rozpoczęłam w Poznaniu w 47 r. i ukończyłam w sierpniu 52 r. i od IX 52 r. otrzymałam nakaz pracy do Szpitala Pow. w Żarach, na oddział dziecięcy (zawsze chciałam być pediatrą). Dyrektor Szpitala i jednocześnie Ordynator dr. Kudisz przyjął mnie entuzjastycznie, bo był sam na 35-cio łóżkowych oddziale. Praca w Żarach to była harówka, ale jednocześnie ten roczny pobyt wspominam jako wspaniałą szkołę bycia lekarzem.

Od IX 53 r., z powodu ślubu z lekarzem, którego potrzebowano w Zielonej Górze, z trudem, ale przeniesiono mnie do Zielonej Góry.

Pracowałam w różnych placówkach pediatrycznych, otrzymałam I stopień specjalizacji, a od 63 r. rozpoczęłam pracę w organizowanej Woj. Por. Reumatologicznej. Zdałam egzamin z reumatologii, przez długi czas byłam jedynym reumatologiem dziecięcym, sprawowałam nadzór nad poradniami dziecięcymi, praktycznie byłam kierownikiem poradni, ale byłam „persona non grata” by można mnie mianować.

Pracę lekarza zawsze uważałam za służbę, tym motywowałam różne podejmowane inicjatywy. Jako jedno z pierwszych województw organizowaliśmy kolonie zdrowotne dla dzieci reumatycznych. Otrzymałam za to „Medal za zasługi dla województwa zielonogórskiego”.
Pracując dodatkowo jako lekarz w Szkole Specjalnej, powołałam w Zielonej Górze Stowarzyszenie „Wiara i Światło”, zwane wtedy „Muminkami”. Za pracę z niepełnosprawnymi otrzymałam w 83 r. „Order Uśmiechu”. Zaangażowałam się w pracę w Duszpasterstwie Rodzin, zainicjowałam powołanie Terenowego Komitetu Obrony Praw Dziecka, zorganizowanie Schroniska dla Matki i Dziecka (92r.) i zainicjowałam Ruch Obrony Życia „Gaudium Vitae”, który do dziś (2019) udziela pomocy matkom w ciąży i małymi dziećmi, obecnie już tylko rzeczowej.
W 88 r. otrzymałam Medal „Pro Ecclesia et Pontifice” (dużo na wyrost!!!). W 2002 r. statuetkę „Człowiek Człowiekowi”, w 2005 r. „Społecznika Roku”. Ale nigdy nie otrzymałam „wzorowego pracownika służby zdrowia”, chyba jedynego na który zasługiwałam – czego nie uważam, jeśli chodzi o „Order Uśmiechu” i „Pro Ecclesia”.

Dlatego z radością przyjęłam w 1995 r. honorową nagrodę „Medal im. Karola Marcinkowskiego”, przyznaną przez Rektora i Senat Akademii Medycznej w Poznaniu (załączam).

Ucieszyłam się bardzo z powstania w Zielonej Górze Klubu „Tygodnika Powszechnego”, choć obecny stan zdrowia mi przeszkadza w udziale w spotkaniach.

Formację religijną, zgodnie z linią „Tygodnika Powszechnego”, zawdzięczam mojemu wspaniałemu Ojcu (poległ w pierwszym tygodniu wojny), a następnie siostrom Niepokalankom, w szkołach których spędziłam 6 lat dziecięco-młodzieńczych.

Honorowa nagroda Rektora i Senatu AM w Poznaniu , którą ceniła sobie Hanna, została przyznana w 1995 r. „za szczególne zasługi w leczeniu chorych dzieci i młodzieży, za judymowski stosunek do pacjentów oraz za postawę wysoce moralną i społecznikowską”. Doktor Hanna Witkowska udowodniła prawdę Labor omnia vincit swoją ponad czterdziestoletnią pracą, zarówno wśród małych pacjentów jak i wobec osób starszych. Pracując wśród dzieci chorych w województwie zielonogórskim wykazała niezwykłą troskę zwłaszcza o dobro dzieci niepełnosprawnych i upośledzonych. Także w pracy społecznikowskiej podejmowała wiele inicjatyw przekraczających obowiązki zawodowe. W każdym działaniu doktor Hanna Witkowska wykazuje niezwykłą sumienność, pracowitość i skromność.

https://www.1944.pl/archiwum-historii-mowionej/hanna-komierowska-witkowska,1292.html

Pani Haniu, dziękuję za Pani obecność, pozostanie Pani w naszych sercach.

Bożena Ostrowska
Koordynatorka klubu „TP”

 

 

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas:

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas!