Poznanie Boga. Między teizmem a ateizmem- po spotkaniu w Słupsku

Wspólnym punktem odniesienia tak wierzących jak i niewierzących jest Bóg. Wierzący na pytanie o Boga odpowiadają teizmem, wiarą, natomiast niewierzący ateizmem lub agnostycyzmem i żadna z tych odpowiedzi nie jest uprzywilejowana.

Droga do wolności ateizmu

Ateizm choć sięga swoimi korzeniami starożytności, to jednak jest zjawiskiem wciąż nowym. Jeszcze na początku XVII w. flamandzki jezuita Leonard Lessius, w swoim dziele De providentia numinis et animi immortalitate. Libri duo adversus atheos et Politicos z 1613 r., aby wymienić z imienia ateistów, musiał sięgnąć do starożytności. Wspominał więc Diogorasa z Melos, Lukiana oraz o słynnych atomistów, którym zarzucano, że swoimi poglądami negują opatrzność Demokryta, Epikura i Lukrencjusza.

Starożytni w Bogu-Absolucie widzieli pierwszą przyczynę świata. Arystoteles głosił, że każda rzecz we wszechświecie ma swoją przyczynę, a ta przyczyna swoją przyczynę. Jednak łańcuch przyczyn nie może biec w nieskończoność. Musi istnieć jakaś pierwsza przyczyna, odmienna od znanym nam przyczyn, która istnieje sama przez się. Tym jest Absolut. Bóg zatem był logiczną konsekwencją pewnego rozumowania. Ateizm z tego punktu widzenia był uważany za błąd logiczny.

Przez całe wieki uważano, że ateizm to wyraz złej woli, jakiegoś niezrównoważenia lub słabości umysłu. Siedemnastowiecznych ateistów można było spotkać albo w więzieniu albo w domach dla wariatów. Nie mieli oni prawa do wygłaszania swoich poglądów. Uważano, takie poglądy nie tylko za szkodliwe, ale ponadto pozbawione praw. Podmiotem wolności jest bowiem, jak sądzono, prawda (nie człowiek), stąd ateizm nie miał prawa bytu i był na cenzurowanym.

Ateizm swoją karierę rozpoczął tak naprawdę dopiero w dobie oświecenia, pośród  francuskich libertynów, ale wciąż był traktowany jako wyraz pewnego ekscentryzmu. Dopiero w XIX w. tacy myśliciele jak Ludwig Feuerbach, Karol Marks, czy Fryderyk Nietzsche, Zygmunt Freud, – nazwani przez Pola Ricouera „mistrzami podejrzeń” – nadali ateizmowi prawo obywatelstwa, a sami stali się prawdziwymi teoretykami ateizmu.

Możliwość poznania Boga

W tym kontekście kulturowym miało miejsce doniosłe wydarzenie w życiu Kościoła – Sobór Watykański I.

Wiek XIX w. to czas wojny kulturowej. Kościół okopany w swojej twierdzy był skonfliktowany z nauką, nowymi ruchami społecznymi (socjalizmem), ruchami wolnościowymi i oczywiście z ateizmem i modernizmem.

Ten sobór oprócz słynnej formuły o nieomylności papieża, dał się jednak zapamiętać poprzez niezwykle doniosłą definicją dotyczącą poznania Boga: „Święta matka- Kościół stwierdza i naucza: Boga, przyczynę i cel wszystkich rzeczy, można poznać w sposób pewny z rzeczy stworzonych za pomocą naturalnego światła ludzkiego rozumu”.

Definicja ta nawiązuje wprost do tradycji biblijnej. W Księdze Mądrości czytamy: Bo z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę” (Mdr 13,5). Myśl ta jest obecna również u św. Pawła: „To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła” (Rz 1,19-20).

Gdy jest mowa o poznaniu Boga „za pomocą naturalnego światła ludzkiego rozumu” jest oczywiście mowa o poznaniu filozoficznym dostępnym każdemu człowiekowi.

Definicja ta była przedmiotem krytyki: pytano czy Kościół ma kompetencję do orzekania o możliwościach ludzkiego rozumu? Czy Bóg filozofów to Bóg Abrahama, Izaaka, Jakuba i Bóg Jezusa? Stawiano zarzut, że sobór wpadł w pułapkę racjonalizmu, przeciwko któremu starał się występować. Chodziło oczywiście o pewne formy racjonalizmu, jak choćby scjentyzm, które nie dawały miejsca inne formy poznania np. wiarę. Zarzucano również, że formuła ta jest przejawem kościelnego imperializmu, polegającego na tym, że Kościół chce w ten sposób swoją kompetencję i władzę rozciągnąć na wszystkich ludzi.

Ateizm i godność człowieka

Karl Rahner († 1984), wielki niemiecki teolog XX w., zwrócił uwagę na dwa doniosłe wymiary soborowej definicji.

Po pierwsze wbrew pozorom ta wypowiedź soboru dotyczy ściśle wiary, a mianowicie, mówi o tym, że chrześcijańska wiara w Boga Stwórcę nigdy nie może być sprzeczna z rozumem.

Po drugie, definicja ta nie mówi o kompetencjach Kościoła, a tym samym nie jest przejawem jego imperializmu, lecz o naturalnej kompetencji wszystkich ludzi w sprawach dotyczących Boga.

Bóg, o którym mówi chrześcijaństwo, który stanowi centrum jego przepowiadania, jest sprawą, o której mogą mówić absolutnie wszyscy ludzie. Kościół nie głosi jakiegoś swojego boga, boga jednej religii, jakiś produkt swojej teologii, ale Boga Stwórcę, który jest ponad Kościołem i jest ponad wszystkim (zob. Rz 1,5).

Oznacza to, że w sprawach Boga, Kościół i teologia winny być gotowe rozmawiać z każdym i ze wszystkimi. Nikomu Kościół w tym zakresie nie może odmówić rozumu, kompetencji, ani dobrej woli.

W tym sensie definicję Soboru Watykańskiego I możemy zrozumieć jako wyraz szacunku dla każdego człowieka. Mamy tu zatem do czynienia z pewnego rodzaju deklaracją „praw człowieka” – z prawem wszystkich ludzi, obdarzonych rozumem i dobrą wolą do tego, aby w kwestii Boga być słuchanymi, a nie tylko pouczanymi.

Bóg bowiem – powtarzam za Rahnerem – albo jest tematem ludzkości, albo w ogóle nie jest żadnym tematem, co więcej, – to piszę od siebie – albo jest tematem ludzkości, albo nie jest Bogiem.

Chodzi ostatecznie o przyznanie każdemu człowiekowi prawa zdolności do poznania Boga, nawet jeżeli przejawem tej zdolności będzie – mam nadzieję, że to nie jest herezja – ateizm!

W tym miejscu należy wspomnieć deklarację Soboru Watykańskiego II „O wolności religijnej” Dignitatis humanae – a więc deklaracji, która powołuje się na godność każdego człowieka i stąd wypływającego prawa do wolności religijnej, do poszukiwań, odpowiedzi i wyborów, w tym do wolności wyboru ateizmu. Dlatego właśnie żadna z odpowiedzi na pytanie o Boga nie jest uprzywilejowana- ani teizm, ani ateizm lub agnostycyzm. Człowiek ma prawo do każdej z nich i każda domaga się szacunku.

Dzisiaj można odnieść wrażenie, że role w pewnym sensie się zmieniły. To wierzący w niektórych środowiskach i społeczeństwach mogą uchodzić za dziwne zjawisko, które wymaga usprawiedliwienia. Ale czy nie o tym mówi autor pierwszego listu św. Piotra: „bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest” (1P 3,15). W tym sensie jest to sytuacja bardziej ewangeliczna, że to my, wierzący, winniśmy usprawiedliwić swoją wiarę.

Czy ateizm ma przyszłość?

Każde pokolenie ma swoich teoretyków ateizmu. Parę lat temu Richard Dawkins swoim „Bogiem urojonym” próbował w oparciu o teorię ewolucję dać podstawy nowego ateizmu. Przyznawał jednak, że jako naukowiec pozostaje na pozycji agnostycyzmu.

Dzisiaj wielu stawia sobie pytanie, na ile skandale seksualne, jakie wyszły na jaw w ostatnim czasie w Kościele, będą skutkować zobojętnieniem, a na ile niewiarą?

Może nie ateizm, a apateizm (obojętność wobec Boga) lub destrukcjonizm (negacja przez odwrócenie norm), jest ostatecznym obliczem ateizmu?

Już Jean-Paul Sarte († 1980) zwracał uwagę, że Bóg przeszedł do lamusa historii – bynajmniej nie pod wpływem przemożnej siły ateistycznej argumentacji – ale pod wpływem zobojętnienia Bogiem. Pojawia się już tylko wskutek przyzwyczajenia, w formie wykrzyknikowej (o Boże!) oraz w tzw. „gorących momentach” życia (narodzinach, małżeństwie, pogrzebie) jako ich zewnętrzna oprawa.

Wyzwanie dla wierzących

Era ateizmu wojującego, przynajmniej w Europie minęła. Dzisiaj nie spieramy się na argumenty, gdyż po latach dyskusji obie strony- teiści i ateiści- doszli do wniosku, że wszelkie argumenty „za” i „przeciw” mają charakter prywatny. Tym, co pozostaje dla nas jest świadectwo życia – ukazywanie Boga żywego poprzez sposób życia. Skoro można żyć tak, jakby Boga nie było, można żyć również tak, aby ukazać, że Bóg jest. Bóg jest miłością (). Stąd jedynym sposobem, aby ukazać Boga jest bezinteresowna, ofiarna miłość, której nie da się wyjaśnić inaczej jak tylko przez Boga.

Sobór Watykański II zostawia nam takie zadanie: „Środka zaradczego na ateizm należy spodziewać się tak od doktryny odpowiednio wyłożonej, jak i od nieskażonego życia Kościoła i jego członków” (KD 21).

 

Zdjęcia ze spotkania z ks.dr Markiem Żejmo

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas:

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas!