Czy warto zajmować się kulturą, kiedy wojna za miedzą? Właśnie podczas wojny, na sugestię, żeby obciąć wydatki na kulturę, Churchill miał ze zdziwieniem zapytać: jeżeli nie ma kultury, to po co my tę wojnę prowadzimy?! “Se non è vero, è molto ben trovato” jak mawiał słynny
Dominikanin, Giordano Bruno.
W gościnnej auli o.o. Dominikanów odbyło się poświęcone kulturze spotkanie z Prezydentem Rzeszowa – panem Konradem Fijołkiem. Pan Prezydent zjawił się z “radiowo-naukową obstawą”. Dyskusję moderował red. Adam Głaczyński, zaś dr Dominik Porczyński uzupełniał
ją o punkt widzenia socjologa.
Ogólny wniosek: do „kulturowego tanga” trzeba co najmniej trojga: artystów, mecenatu i publiczności. Pan Prezydent dzielił się swymi spostrzeżeniami i pomysłami. Mały przykład – ogródkowe kawiarnie. Ich liczba rośnie, i dobrze, bo pełnią ważną społeczno-integrującą rolę.
Jednak, gdyby między nimi umieścić instytucje kultury, byłoby to połączenie przyjemnego z pożytecznym. Wiązałoby się to wprawdzie z mniejszymi wpływami do kasy ratusza, ponieważ pub będzie zawsze bardziej dochodowy niż galeria sztuki, ale oznaczałoby godne pochwały odejście od zasady “biznes ponad wszystko”. Ponadto, deklarowany zamiar powiększenia przestrzeni kultury kosztem powierzchni biurowej także świadczy o prezydenckich priorytetach.
Nie można jednak całego ciężaru patronowania zrzucać na samorząd. Za dobra kulturalne powinniśmy płacić, tylko jak sprawić, żeby był na nie popyt? Mała Belgia jest w stanie utrzymać wielu polskich artystów (zwłaszcza grających muzykę klasyczną) przede wszystkim dlatego, że
chodzenie na koncerty, do teatru, na wystawy, stanowi tam kwintesencję społecznego życia.
No i edukacja. Kiedy młody człowiek czytający (czytający!) w autobusie Schopenhauera mówi, że do takich lektur zainspirowały go warsztaty jazzowe zorganizowane przez szkołę muzyczną, na których uczono go nie tylko jak słuchać muzyki ale i ludzi, to dowód na rolę artystycznej edukacji w kształtowaniu mądrego i wrażliwego człowieka.
Przy okazji wspomniano Juwenalia. Pojawiło się pytanie, czy są emanacją kulturalnej działalności studentów?
Pojawił się także wątek ukraiński. Dzieci z Kijowa chciałyby kontynuować swoją artystyczną edukację i trzeba im w tym pomóc. Dla dorosłych artystów młoda dyrygentka — pani Martyna Zych zorganizowała orkiestrę z muzyków uchodźców, także z polskim udziałem. Pierwszy
koncert odbędzie się w najbliższą niedzielę, w kościele Podwyższenia Krzyża w Rzeszowie.
W dyskusji wspominano też Kraków, jako przykład do naśladowania. Pan Jacek Nowak, prezes Podkarpackiego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych, był zbudowany kolejkami do kas Muzeum Narodowego na „Malczewskiego”. Takie kolejki za „kulturalnym chlebem” marzą się naszym działaczom. Może się ich doczekamy. Cierpliwości. Nie od razu (kulturalny) Rzeszów
zbudowano. Wierzymy, że ubiegłoroczny wyborczy cud nad Wisłokiem w tej konstrukcji pomoże.