Stary Tygodnik i jego felietoniści

Przepraszam Autora i Czytelników strony internetowej „Klubu »Tygodnika Powszechnego«”, że dopiero w maju polemizuję z tekstem Marcina Pery „Manifest styczniowy, czyli dlaczego felietony Tygodnika są fajne”, zamieszczonym na stronie internetowej Klubu 5 stycznia 2010 roku. Przyczyna mojego opóźnienia jest prosta – dopiero dziś, przypadkiem zresztą, było mi dane tekst przeczytać.

Podzielam poglądy Autora, spostrzeżenia i obawy. Następujący fragment tekstu wymaga jednak pewnych sprostowań:

„Zgadzam się bowiem z faktem, że przed zmianami, które miały miejsce już jakiś czas temu, felietonistyka »TP« powoli stawała się coraz gorsza, delikatnie mówiąc. Mówiąc zaś dosadniej, po odejściu takich gwiazd polskiego felietonu jak Stefan Kisielewski i później Jerzy Pilch, łamy »Tygodnika« pokrył jeden wielki nieurodzajny chaos felietonistyczny. Być może nawet pojawiali się jacyś ciekawi felietoniści, jednak były to raczej rodzynki, które nie orzeźwiały generalnego stanu posuchy w wykonaniu chociażby prof. Marcina Króla.

Jednak wraz ze zmianami przyszedł czas nowego otwarcia także w dziale felietonistyki. I tam pojawili się, m.in. kolega ze studiów Jerzego Pilcha – prof. Marian Stala, znany poeta Wojciech Bonowicz i reżyser Jan Klata. Ze starego składu zostały jeszcze dwie szacowne panie – Ewa Szumańska i Józefa Hennelowa. Długo nie utrzymał się za to Jacek Podsiadło, którego zastąpił właśnie Bonowicz. Szkoda, bo jego felietony były dobre, choć zawiłością nieraz prześcigały jego bujną osobowość”.

Pisząc o zmianach, jakie „miały miejsce już jakiś czas temu”, Autor ma zapewne na myśli zmniejszenie formatu „Tygodnika Powszechnego” w grudniu 2007 roku. Niewątpliwie była to ważna cezura w historii pisma – zmienił się bowiem nie tylko format, ale w dużym stopniu także skład redakcji, autorzy, tematyka, światopogląd pisma. Jednak felietony – nie bardzo. „Dwie gwiazdy polskiego felietonu”, o których wspomina Marcin Pera, pożegnały się z „Tygodnikiem” wiele lat wcześniej: Stefan Kisielewski w 1990 roku, a Jerzy Pilch w styczniu 1999 roku. Natomiast w ciągu ośmiu lat, jakie upłynęły od odejścia Jerzego Pilcha z „TP” i przed zmianami, które zdaniem Autora zmeliorowały także „Tygodnikowe” poletko felietonowe, następujące osoby, poza Józefą Hennelową i Ewą Szumańską, pisały w „Tygodniku” felietony:
Jacek Bomba (świat z punktu widzenia psychiatry)
Andrzej Dobosz
Jan Klata
Marcin Król
Stanisław Lem
Michał Paweł Markowski
Zbigniew Mentzel
Jan Miodek
ks. Stanisław Musiał (felietony religijne w znakomitym cyklu „Dwanaście koszy ułomków”)
Małgorzata Musierowicz
Bohdan Pociej (felietony muzyczne)
Jacek Podsiadło (inaczej niż pisze pan Pera, Podsiadło „trzymał się” w „Tygodniku” długo: jego felietony pojawiły się w 1999 albo 2000 roku; zaprzestał ich pisania wiosną 2007 roku. Nie jest też prawdą, że „zastąpił go Bonowicz”. Wojtek zaczął pisać felietony dopiero od pierwszego numeru „TP” w małym formacie, czyli od grudnia 2007 roku. Czy zresztą jest możliwe zastąpienie jednego felietonisty/indywidualisty innym? Przecież to nie uszczelki!)
Stefan Rieger (felietony muzyczne)
Marek Skwarnicki (czyli dawny Spodek, felietonista „Tygodnika” z wieloletnim stażem)
Marian Stala

Być może o kimś zapomniałam, ale czy taką różnorodność i znakomitość autorów można lekceważąco podsumować stwierdzeniem: „łamy »Tygodnika« pokrył jeden wielki nieurodzajny chaos felietonistyczny”? Daj nam Boże w innych działach „Tygodnika” taki nieurodzaj!

W przekonaniu Autora, z „nieurodzajnego chaosu” wyrwały „Tygodnikowe” felietony dopiero zmiany, czy też „nowe otwarcie”, jakie nastąpiło w grudniu 2007 roku wraz ze zmniejszeniem formatu pisma. Nic z tych rzeczy: z pięciu dzisiaj piszących w „Tygodniku” felietonistów, czterech pochodzi z „dużego formatu”. Pani Józefa Hennelowa jest felietonistką „Tygodnika Powszechnego” od maja 1982 roku, pani Ewa Szumańska od grudnia 1982 roku, Jan Klata od początku 2007 roku, a Marian Stala od czerwca 2007 roku. Jedynie Wojtek Bonowicz jest nowym i bardzo cennym nabytkiem „nowego formatu”.
Nie wszystko więc, co składało się na „Tygodnik” w dawnym formacie, było takie złe i przeznaczone wyłącznie do reformy. Chociaż przytoczone przez Autora zdanie pana Dariusza Jaworskiego, głównego reformatora pisma, z listopada 2009 roku, kiedy pracował jeszcze w redakcji „Tygodnika” jako pierwszy zastępca redaktora naczelnego (w marcu 2010 roku ks. Adam Boniecki, redaktor naczelny, poinformował w specjalnym komunikacie o odejściu pana Jaworskiego z pisma), że poszukuje „nowych i lepszych felietonistów”, może sugerować, że w jego przekonaniu był to stan tymczasowy.
Przepraszam, jeśli zamęczam Autora oraz Czytelników datami i szczegółami, ale bez tego trudno cokolwiek zrozumieć i docenić, za to łatwo przekłamać.

Kraków, 13 maja 2010 roku

ANNA MATEJA w latach 1996–2008 była publicystką i redaktorką „TP”. Laureatka nagrody dziennikarskiej Grand Press w kategorii wywiad za 2007 rok (otrzymaną za rozmowę z Ewą Szumańską); w 2010 roku w Wydawnictwie Literackim ukazała się przygotowana przez nią książka „Cud w medycynie” – zbiór lekarskich opowieści o medycznych sytuacjach granicznych.

Felieton, z którym polemizuje Anna Mateja dostępny jest tutaj.

Od redakcji: Tekst otrzymaliśmy pierwotnie jako prywatną polemikę właśnie w maju. Dziękujemy Pani Annie Matei za zgodę na publikację go na łamach naszego portalu. Mamy nadzieję, że stanie się ów tekst przyczynkiem do kolejnych ciekawych artykułów poświęconych “Tygodnikowi”.

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas:

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas!