Czy uchodźców na granicy już nie ma?

Czy uchodźców na granicy już nie ma?
Od tygodni obserwujemy dramat ludzi koczujących na granicy polsko – białoruskiej, bez jakiejkolwiek pomocy z żadnej ze stron, bez żywności, wody pitnej, leków, chorych, wyczerpanych. W tym samym czasie ludzie przedostający się na teren Polski ze wschodu, umieszczani są w obozach, gdzie czekają bez instytucjonalnej pomocy i planu na przyszłość. Od kilku dni na terenie przygranicznym panuje stan wyjątkowy, nie możemy się w związku z tym nawet dowiedzieć, jakie są losy tych 32 koczujących osób. Informacje ze ściśle odizolowanych obozów również są szczątkowe, wyjątkiem była wiadomość o śmierci dwóch chłopców, zatrutych grzybami. Podobno w obozach niczego nie brakuje….
Od czasu wprowadzenia stanu wyjątkowego mówi się o jego niezasadności, o łamaniu prawa do informacji, łamaniu praw mieszkańców terenów przygranicznych, którzy zostali pozbawieni prawa do zarobkowania, normalnego życia. To bardzo ważne pytania. Jednak na dalszy plan odszedł temat tego, co faktycznie dzieje się z uchodźcami na granicy i w obozach, jaką pomoc otrzymują od instytucji rządowych. Naturalnym wydaje się pytanie: co my – obywatele, katolicy i nie-katolicy możemy dla nich zrobić?
Rada Biskupów Diecezjalnych wystosowała list, w których wzywa do okazania wobec uchodźców „postawy chrześcijańskiej gościnności z zachowaniem obowiązującego prawa, gwarantującego bezpieczeństwo zarówno uchodźcom, jak i społeczności przyjmującej”. Czy to jednak nie za mało? Czy list był jedynym możliwym rozwiązaniem w sytuacji, gdy na granicy w Usnarzu nie pozwolono udzielić uchodźcom podstawowej pomocy humanitarnej? Czy zawrócony z granicy ks. Lemański powinien być jedynym oficjalnym przedstawicielem katolików niosącym pomoc? Czy mamy prawo oczekiwać, że episkopat zajmie dalsze stanowisko żądając wyjaśnień odnośnie sytuacji w Usnarzu i zakresu pomocy w obozach dla uchodźców?
Pomoc z zachowaniem obowiązującego prawa, gwarantującego bezpieczeństwo obu stronom: przyjmującej i przybywającej na teren Polski to nie tylko zapewnienie przyjezdnym dachu nad głową i wyżywienia. To przede wszystkim umożliwienie im rozpoczęcia normalnego życia na terenie naszego kraju, danie im możliwości usamodzielnienia się i poczucia bezpieczeństwa. Nauka języka, przygotowanie zawodowe, organizacja zakwaterowania – to zadania, które powinny znaleźć się w kompleksowej polityce rządu ds. uchodźców. Oferty pracy oraz szeroko pojęte gościnne przyjęcie zależą od nas – obywateli, od tego, jaki stosunek będziemy prezentować wobec obcych nam narodowości. Nasza postawa może realnie wpłynąć na poziom bezpieczeństwa.
Dlatego otwartym pozostawiam pytanie: co my możemy zrobić dla uchodźców?
Czy mamy wpływ na kler, w tym przede wszystkim biskupów polskich, którzy mają mandat do tego, by domagać się informacji o pomocy świadczonej przyjezdnym? Czy możemy wnioskować o wydanie instrukcji dla księży w parafiach, by łagodzili spory i w modlitwie wiernych również uwzględniali ludzi, którzy w obronie życia podjęli ryzyko ucieczki do obcego kraju? Czy wreszcie możemy uzyskać informację, jak wspierać organizację zorganizowanych obozów dla uchodźców?
Nie bądźmy obojętni. Naszego głosu potrzebują ci, którzy szukają w Polsce schronienia, ale także obecny wizerunek Kościoła Katlickiego.

Magdalena Żak

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas:

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest

Działamy dzięki Tobie! Wesprzyj nas!