„Jeśli ktokolwiek jest dziś głosem polskiego otwartego katolicyzmu, to przede wszystkim Zbigniew Nosowski!” – napisał mi w smsie Paweł Stachowiak podczas onlineowego spotkania „Etyka solidarności dziś. Miniwykłady”, którym inaugurowaliśmy cykl spotkań o współczesnym wymiarze owej etyki, a którego Zbyszek był jednym z gości.
Dziś Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny Kwartalnika Więź obchodzi 60-te urodziny!
Nie muszę wracać do wykładu Zbyszka, by potwierdzić prawdziwość tej tezy. Trudno znaleźć mi dziś człowieka Kościoła, którego ceniłbym bardziej. Jestem pewien, że Zbyszek kocha Kościół i jest mu absolutnie wierny, uczciwie i z pełnym przekonaniem pragnie służyć idei, która wprost wypływa z Ewangelii, o której mówił Chrystus. Ludzi tak zaangażowanych, wiernych, pokornych, prawych i gotowych do służby znam naprawdę niewielu.
Jestem pewien, że gdyby oblicze Kościoła było bliskie temu, które prezentuje Zbyszek Nosowski, byłaby to przestrzeń (bo niekoniecznie instytucja) powszechnie szanowana. Trudno bowiem w słowach napisanych i wypowiedzianych przez Zbyszka znaleźć nienawiść wobec drugiego człowieka. Wszelkie jego działania są zbudowane na fundamencie szacunku względem Innego. I tak też prowadzi Więź, która jest dziś niewątpliwie jedną z nadziei Kościoła w Polsce – jeśli dla Kościoła nad Wisłą jakakolwiek nadzieja jeszcze pozostała.
Zbyszek jest też dla mnie przykładem tego, że przyzwoitość nie musi wyrażać się w wulgaryzmach. W świecie, w którym ludzie wycierają sobie swoje zasłużone nieraz wizerunki co zacniejszymi hasłami, tacy jak Zbyszek pokazują, czym jest pokora i szacunek dla Innego. A Innym jest każdy z nas.
Jako jeden z nielicznych komentatorów życia społecznego i politycznego stara się widzieć rzeczy takimi, jakie są, bez spoglądania na nie przez kalkę tej czy innej strony sporu politycznego. Nie tylko zdaje sobie sprawę, ale działa tak, by pokazać, że prawda nie leży zawsze pośrodku, lecz dokładnie tam, gdzie leży.
„Nosowski ma w sobie to, co miał niegdyś Turowicz. Otwartość w kontekście ortodoksji” – to ciąg dalszy wypowiedzi Pawła we wspomnianej korespondencji. I powiem Wam, że tak jak żałuję bardzo, że nie przyszło mi poznać Jerzego Turowicza tak cieszę się, że dał Bóg takiego następcę. I że w jego czasach żyć już mi przyszło.
Zbyszku, sto lat!
PS.
Jeśli dane mi będzie poznać swoje wnuki, to jestem przekonany, że będę im mógł powiedzieć w świadomej części ich żywota: wiecie, moi drodzy, Zbigniew Nosowski, dziś (daj Boże!) starszy pan, którego znacie z podręcznika historii, to był mój dobry znajomy. Proszę Was, bądźcie jak Zbyszek.