Zaskakująco aktualne refleksje na temat polskiego katolicyzmu wyłaniają się z lektur przypomnianych w bielskim klubie przez red. Annę Mateję – autorkę książki „Co zdążysz zrobić, to zostanie. Portret Jerzego Turowicza. Znak 2012.
Anna Mateja zaprezentowała myśli Jerzego Turowicza o Kościele od czasów przedwojennych, przez okres komunizmu, czasy Soboru Watykańskiego II, aż po ostatnie lata życia Redaktora. Jerzy Turowicz za podstawowe zadanie Kościoła uważał troskę o dusze ludzkie, podkreślał mistyczną rolę Kościoła. Była mowa o wadach polskiego katolicyzmu: fideizmie, sentymentalizmie i indywidualizmie. Była mowa o Turowiczowym rozumieniu miłości jako świadomego nastawienia woli. Tak pojmowana miłość pozwoli unikać „wypaczeń religijnych” i „obżarstwa religijnego” (św. Jan od Krzyża).
Aktualnie brzmią dzisiaj jego ostrzeżenia przed klerykalizmem i wezwania do przemiany wewnętrznej, która pozwoli otworzyć się na innych. Na „czasy marne” Turowicz proponował kulturę rozumianą jako pracę nad sobą i osobisty wybór, aby „przepalać glob Sumieniem”, jak pisał Norwid.
Z zainteresowaniem spotkały się wspomnienia z życia redakcji „Tygodnika Powszechnego”. Ale to już temat na inne spotkanie…